piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 67


7 stycznia 2013 rok.
Dom chłopaków. 

Dziś miałam się spotkać z Michaelem w "naszym" przyszłym domu. Nie chciałam tego, ale musiałam wiedzieć kto ma być moim mężem. Miałam nadzieję, że jest taki jak mi rodzice mówili. Jedno jest pewne, nie pokocham go. W ogóle czemu mam brać ślub z przymusu ? Stałam przed szafą i wybierałam jakieś ciuchy na to spotkanie. Chciała bym aby Louis był teraz przy mnie, ale nie widziałam go od śniadania. Wyszedł bez słowa i nadal nie wrócił. Wyjęłam z szafy jakieś ciuchy i poszłam do łazienki się w nie przebrać. Zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół. Ubrałam kurtkę oraz buty i wyszłam z domu. Przed domem czekała już wcześniej zamówiona przeze mnie taksówka. Podałam kierowcy adres i pojechaliśmy. Po jakiś 20 minutach taksówka zatrzymała się przed wielkim domem. Zapłaciłam kierowcy, wysiadłam i poszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i otworzył mi młody chłopak. Wpuścił mnie do środka i odebrał ode mnie płaszcz, a ja zdjęłam buty. Poszliśmy do salonu porozmawiać. 

- Więc to ty masz być moim mężem ? - spytałam nie pewnie, a on się uśmiechnął. 

- Tak. Cieszysz się ? - spytał. Nie chciałam go okłamywać więc powiedziałam prawdę. 

- Tak na prawdę to nie... - widziałam, że był już zły. - Mam chłopaka - dokończyłam, a on zacisnął ręce w pięści. 

- Pewnie nie jest tak dobry jak ja - powiedział. "Ho ho pan z wielkim ego" - pomyślałam. 

- Jest lepszy - powiedziałam. W padłam na pomysł żeby go do siebie zniechęcić i żeby to on nie zgodził się na ślub. Jego na pewno rodzice się posłuchają. Muszę się tego trzymać. 

- Hahahaha... - zaczął się śmiać. - A kim on jest ? - spytał. 

- Louis Tomlinson z One Direction. Mówi ci to coś ? - spytałam oglądając swoje paznokcie. Popatrzałam na niego. Był strasznie zły. Ja wstałam i chciałam sobie iść. On do mnie podszedł i złapał mnie za podbródek. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Przyparł mnie do ściany. 

- Słucha mała. Nie pozwalaj sobie, bo oberwiesz - powiedział ze złością w oczach. Trochę się przestraszyłam. 

- Bo co mi zrobisz ? - spytałam głosem wypranym z uczuć, a on uderzył mnie w twarz i mnie puścił. Trochę piekł mnie policzek. 

- Jeszcze raz, a tego pożałujesz. - powiedział, a ja szybko ubrałam płaszcz oraz buty i wybiegłam z tego okropnego domu. Postanowiłam wrócić na piechotę do domu. "Czyli Michael nie jest taki jak rodzice mówili" - pomyślałam. Gdy wróciłam do domu było już ciemno. Od razu poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam się w łazience i patrzałam na mój czerwony policzek. Jeszcze trochę bolało. Nie chciałam spędzić z nim reszty życia. On jest okropny. W pewnym momencie zaczęłam płakać do lustra. 

-----*-----
http://www.youtube.com/watch?v=bkx9kCdaaMg - bijemy rekord !! mam nadzieję, że teraz pojawią się jakieś komy pod rozdziałem...

2 komentarze:

  1. Rozdział jest genialny <3
    Niech ten Michael wypi*erdala -,-
    Czekam na next.
    PS:BIJEMY REKORD !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na next...
    + Zapraszam do mnie http://www.onimajatocos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń