poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 56

22 grudnia 2013 rok
Dom chłopaków.
Violetta już z rano wyjechała z Lou. Ja jeszcze byłam w domu chłopaków. Nie miałam na nic ochoty. Na szczęście czułam się już lepiej i ciocia nie będzie się wypytywać o nic. Harry się do mnie nie odzywa. Można powiedzieć, że się unikami. Jednym słowem wszystko popsułam. Gdy byłam już spakowana z moimi walizami weszłam do salonu. Chłopaki też wyjeżdżają do swoich rodzinnych miast.
- Jak spędzasz święta?- Spytał mnie Liam.
- Za pewne sama.- Powiedziałam lekko uśmiechając się.
- Czemu? Przecież to czas aby spędzić z rodziną z rodzicami i rodzeństwem.- Powiedział Niall.
- Nie mam rodzeństwa ani rodziców.- Powiedziałam zakładając kozaki.
- Przepraszam ja... ja nie wiedziałem.- Zaczął się tłumaczyć.
- Czego nie wiedziałeś?- Spytał Harry wchodząc do salonu.
- Że Demi nie ma rodziców.- Powiedział Zayn za Niall'a. On na mnie spojrzał.
- No nic trzeba iść.- Powiedziałam.
- A twoja ciocia?- Zapytał się szybko Liam.
- Ma nocną zmianę. Samotne święta są nieuniknione.- Powiedziałam.- Ok ja idę na autobus.- Dodałam i wyszła. Gdy doszłam na przystanek akurat podjechał mój autobus. Wysiadłam nie daleko domu i prosta droga już została. Wchodząc do domu wiedziałam, że ciocia mnie nie przywita. Byłam sama.

24 grudnia 2013 rok
Dom Demi.

Święta. Leżałam jeszcze w łóżku zastanawiając się ja je tu spędzić. Lecz te rozmyślenia przerwał mi zapach świątecznych przysmaków. Wstałam z łóżka i ubrałam bluzę aby ciocia nie widziała siniaków. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni.
- Wesołych Świąt!.- Krzyknęłam radośnie.
- Wesołych Świąt.- Odpowiedziała.- Przykro mi, że nie spędzę tego czasu z Tobą.- Dodała.
- Nie przejmuj się. Przecież wszystko będzie dobrze.- Powiedziałam przytulając się do niej.
- Jest mi przykro, że te święta będą inne.
- Ale za rok będą lepsze.- Powiedziałam i zaczęłam pomagać ciocia. W końcu wybiła godzina wyjścia cioci do pracy, a ja zostałam sam. Kończyłam przygotowania do kolacji. Gdy naszykowałam dla siebie i dla tajemniczego gościa naczynia usiadłam przy stole. Zaczęłam jeść, ale po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam więc otworzyć drzwi. Nie spodziewałam się go.
- Można?- Spytał.
- Tak.- Zrobiłam mu miejsce do środka.- Zdejmij kurtkę, buty i wchodź.- Powiedziałam. Weszliśmy do kuchni.- Siadaj.- Pokazałam miejsce przy stole.
- Widać, że się mnie spodziewałaś.- Uśmiechnął się.
- Pewnie. A czemu nie jesteś z rodziną?- Spytałam z ciekawości.
- Powiedziałem im, że wigilię spędzę z rodziną mojej dziewczyny.- Uśmiechnął się.
- Ale my...- Przerwał mi.
- Wiem, ale będę czekał na ciebie. Kocham Cię.- Uśmiechnęłam się z lekka.
- I jak tu cię nie kochać?- Spytałam, a on wzruszył ramionami. Zaczęliśmy jeść.
- Proszę.- Powiedział wręczając mi małą torebkę.
- Co to?- Spytałam.
- Otwórz.- Uśmiechnął się, a ja je otworzyłam. W środku była śliczna bransoletka.
- Jest śliczna, ale ja nie mogę tego przyjąć.- Powiedziałam.
- Ale to jest dla ciebie. Kupiłem ją kilka dni przed naszą pierwszą kłótnią. Chciałem ci ją wręczyć wcześniej, ale nie zdążyłem. Nie chce cię stracić.-Powiedział patrząc mi w oczy.
- Harry ja też nie chce, ale moja głupota to zniszczyła. Nie chce ciągłych kłótni.- Powiedziałam.
- Ja też nie chce. Zależy mi na tobie, ale ta nie pewność.
- Możesz być pewny, że cię kocham, ale muszę wszystko poukładać, ale nie umiem.
- Chce ci pomóc.- Złapał mnie za rękę.
- Naprawdę?- Spytałam/
- Tak.- Powiedział .
- Kocham Cię.
- Też cię kocham.- Pocałował mnie delikatnie. Brakowało mi jego słów i jego pocałunków.

2 komentarze:

  1. Genialny! Wiedziałam, że się pogodzą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty,tak sie ciesze ze sie pogodzili.Czekam na next :).~Magda

    OdpowiedzUsuń