środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 57


24 grudnia 2013 roku. 
Dom Louisa w Doncaster. 

Dziś były święta i urodziny Louisa. Wczoraj byliśmy na zakupach i kupiliśmy dziewczyną jakieś fajne prezenty, a ja Louisowi kupiłam już wcześniej MP 4 i nagrałam na nią piosenki które napisałam. Na razie były tylko dwie, ale może później znajdzie się ich tam więcej. Teraz stałam w za dużym swetrze, leginsach oraz botkach i pomagałam mamie Louisa przy robieniu posiłku na kolację. Nawet dobrze mi szło. Mama mojego chłopaka i jego siostry były bardzo miłe dla mnie. Gdy tak pomagałam pani Tomlinson przyszedł mój chłopak.

- Jak pięknie pachnie - powiedział podchodząc do mnie i zaczął podjadać sałatkę z miski.

- Nie podjadaj - powiedziałam, a on mnie odwrócił i pocałował.

- Louis jak będziesz przeszkadzać Violi to nie skończymy przed wieczerzą. - powiedziała jego mama gdy się od siebie odsunęliśmy.

- Ale ja chcę ją porwać do ubierania choinki - powiedział i mnie puścił.

- No dobrze, ale zawołaj Lottie żeby mi pomogła - powiedziała, a Louis mnie wziął i poszliśmy do salonu.

- Lottie masz iść pomóc mamie. My idziemy choinkę przystrajać - powiedział, a ona nie chętnie poszła. Choinka już stała i karton z ozdobami również. Zaczęliśmy od lampek, a potem przybiegły bliźniaczki i pomogły nam z bobkami. Na końcu Louis chciał żebym to ja założyła gwiazdę na czubku choinki. Nie dosięgałam więc on mnie podniósł tak, że założyłam ozdobę na samą górę i postawił mnie na ziemi. Gdy już stałam on mnie pocałował w usta, a dziewczynki uciekły krzycząc "fuuu..". My zaczęliśmy się śmiać i poszliśmy do pokoju Louisa zapakować prezenty do dużego worka. Gdy cały worek był pełen zanieśliśmy go na dół i postawiliśmy przy choince. Potem usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać o różnych sprawach. Zobaczyłam bliźniaczki biegające w czerwonych czapkach mikołaja. Gdy do salonu przyszła Fizzy z nakryciem i obrusem pomogliśmy, a dokładniej to Louis położył obrus i sobie poszedł, a my rozstawiłyśmy naczynia. Gdy wszystko było gotowe zaczęłyśmy nosić jedzenie i gdy Lottie, Deisy oraz Phoebe zobaczyły pierwszą gwiazdkę na niebie mogliśmy podzielić się opłatkiem. Na końcu dzieliłam się z Louisem i składaliśmy sobie życzenia. Potem usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść kolację. Ja, mama Louisa i Louis piliśmy wino, a dziewczyny, że też chciały pić z kieliszków to Louis wlał im do kieliszków soku z winogron. Pamiętałam jak mój tata tak robił gdy też chciałam pić z kieliszka.

- No to chyba możemy rozdać prezenty co ? - spytał Louis gdy zjedliśmy, a bliźniaczki nie mogły już usiedzieć na miejscu.

- Tak - powiedziała pani Tomlinson, a dziewczynki od razu pobiegły do worka i zaczęły rozdawać prezenty. Dostałam trochę ubrań, ale od Louisa dostałam piękną złotą bransoletkę do której przyczepia się zawieszki. Już jedna wisiała. Była ona w kształcie serca z imieniem mojego chłopaka.

- Co jakiś czas będziesz dostawać jedną - powiedział Louis przytulając mnie.

- Louis to dla ciebie ! - krzyknęła Phoebe podając mu prezent ode mnie.

- No ciekawe od kogo to - powiedział i zaczął otwierać prezent. Wyjął odtwarzacz, włożył jedną słuchawkę do ucha i włączył piosenkę. Zaczął się szeroko.

- Co tam masz ? - spytała Lottie biorąc drugą słuchawkę. - Pierwszy raz słyszę tą piosenkę - powiedziała trochę zdziwiona.

- Bo to piosenki, które napisała Viola i to właśnie ona śpiewa - wytłumaczył jej. Porozmawialiśmy się jeszcze trochę i zostałam sama z Louisem w salonie. Siedzieliśmy przed kominkiem i piliśmy wino.

- Mówiłem ci już, że cię kocham ? - zapytał.

- No kiedyś coś tam wspominałeś coś na ten temat - powiedziałam całując go.

- Kocham cię skarbie. - powiedział.

- Też cię kocham misiek - powiedziałam wtulając się w niego. Porozmawialiśmy jeszcze trochę i poszliśmy na górę. Ja pierwsza poszłam do łazienki. Gdy wróciłam do jego pokoju położyłam się do łóżka i czekałam na mojego chłopaka. Gdy przyszedł położył się obok mnie tylko w spodniach od dresu i zasnęliśmy.


2 komentarze: