4 stycznia 2014 rok.
Dom chłopaków.
Było jakoś po dziesiątej, a ja nadal leżałam w łóżku. Nie chciałam wstawać. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że nie mogę być szczęśliwa w związku z Louisem. Leżałam twarzą do ściany, płacząc. Słyszałam, że ktoś wszedł do pokoju i czułam, że usiadł na moim łóżku bo z tamtej strony materac się trochę zapadł. Poczułam, że ktoś się kładzie obok mnie i się do mnie przytula.
- Nie płacz. Proszę - powiedział mi głos który kochałam. Odwróciłam się do jeszcze mojego chłopaka przodem.
- Jak mam nie płakać, jak nie mogę być szczęśliwa ? - spytałam wtulając się w niego.
- Nie weźmiesz tego ślubu coś się wymyśli - powiedział całując mnie we włosy.
*Kilka godzin później*
Nie dawno zjadałam obiad i zaraz miałam iść z Demi szukać sukni ślubnej. Cały czas chodziłam smutna. Przecież ja nawet nie znam tego chłopaka. Ubrałyśmy buty oraz kurtki i pojechałyśmy do centrum handlowego. Było tam bardzo dużo sukienek. Kilka nawet przymierzyłam, ale nie czułam się w nich za dobrze. Może to dla tego, że nie mogłam patrzeć na siebie w tych sukniach ? Nie wiem. Pochodziłyśmy jeszcze po sklepach i Demi kupiła sobie nowy strój do tańca oraz różne fajne rzeczy, a ja nie za bardzo chciałam kupować. Około godziny 17.00 wróciłyśmy do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz