piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 67


7 stycznia 2013 rok.
Dom chłopaków. 

Dziś miałam się spotkać z Michaelem w "naszym" przyszłym domu. Nie chciałam tego, ale musiałam wiedzieć kto ma być moim mężem. Miałam nadzieję, że jest taki jak mi rodzice mówili. Jedno jest pewne, nie pokocham go. W ogóle czemu mam brać ślub z przymusu ? Stałam przed szafą i wybierałam jakieś ciuchy na to spotkanie. Chciała bym aby Louis był teraz przy mnie, ale nie widziałam go od śniadania. Wyszedł bez słowa i nadal nie wrócił. Wyjęłam z szafy jakieś ciuchy i poszłam do łazienki się w nie przebrać. Zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół. Ubrałam kurtkę oraz buty i wyszłam z domu. Przed domem czekała już wcześniej zamówiona przeze mnie taksówka. Podałam kierowcy adres i pojechaliśmy. Po jakiś 20 minutach taksówka zatrzymała się przed wielkim domem. Zapłaciłam kierowcy, wysiadłam i poszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i otworzył mi młody chłopak. Wpuścił mnie do środka i odebrał ode mnie płaszcz, a ja zdjęłam buty. Poszliśmy do salonu porozmawiać. 

- Więc to ty masz być moim mężem ? - spytałam nie pewnie, a on się uśmiechnął. 

- Tak. Cieszysz się ? - spytał. Nie chciałam go okłamywać więc powiedziałam prawdę. 

- Tak na prawdę to nie... - widziałam, że był już zły. - Mam chłopaka - dokończyłam, a on zacisnął ręce w pięści. 

- Pewnie nie jest tak dobry jak ja - powiedział. "Ho ho pan z wielkim ego" - pomyślałam. 

- Jest lepszy - powiedziałam. W padłam na pomysł żeby go do siebie zniechęcić i żeby to on nie zgodził się na ślub. Jego na pewno rodzice się posłuchają. Muszę się tego trzymać. 

- Hahahaha... - zaczął się śmiać. - A kim on jest ? - spytał. 

- Louis Tomlinson z One Direction. Mówi ci to coś ? - spytałam oglądając swoje paznokcie. Popatrzałam na niego. Był strasznie zły. Ja wstałam i chciałam sobie iść. On do mnie podszedł i złapał mnie za podbródek. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Przyparł mnie do ściany. 

- Słucha mała. Nie pozwalaj sobie, bo oberwiesz - powiedział ze złością w oczach. Trochę się przestraszyłam. 

- Bo co mi zrobisz ? - spytałam głosem wypranym z uczuć, a on uderzył mnie w twarz i mnie puścił. Trochę piekł mnie policzek. 

- Jeszcze raz, a tego pożałujesz. - powiedział, a ja szybko ubrałam płaszcz oraz buty i wybiegłam z tego okropnego domu. Postanowiłam wrócić na piechotę do domu. "Czyli Michael nie jest taki jak rodzice mówili" - pomyślałam. Gdy wróciłam do domu było już ciemno. Od razu poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam się w łazience i patrzałam na mój czerwony policzek. Jeszcze trochę bolało. Nie chciałam spędzić z nim reszty życia. On jest okropny. W pewnym momencie zaczęłam płakać do lustra. 

-----*-----
http://www.youtube.com/watch?v=bkx9kCdaaMg - bijemy rekord !! mam nadzieję, że teraz pojawią się jakieś komy pod rozdziałem...

środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 66

6 stycznia 2014 rok
Dom chłopaków.
Unikam rozmów z Harry'm na jaki kol wiek temat. Nie chce się tłumaczyć. Postanowiłam iść na bitwę i tam może poznam prawdę. Czemu nikt mi nie chce nic powiedzieć? Właśnie pakowałam strój do tańca i miałam już wychodzić, ale w drzwiach stanął mi Harry.
- Gdzie idziesz?- Spytał mnie z troską w głosie.
- Tam gdzie mogę się wykazać.- Powiedziałam patrząc na niego. Zastanawiał mnie czy ma mnie puścić i czy może ma mi zaufać. Lecz mnie puścił dalej.
- Uważaj na siebie.- Powiedział.
- Harry...- Nie skończyłam bo mi przerwał pocałunkiem. Nie mogę patrzeć jak go krzywdę, ale go kocham. Odsuwając się od siebie jedynie jeszcze powiedział szeptem do mnie.
- Proszę cię nie rób głupot. Nie chce aby ci się coś stało.- Powiedział i mnie puścił, a ja z całych sił biegłam do baraków. Gdy dobiegłam wszystko się właśnie zaczynało. Poszłam się zapisać i czekać na swoją kolej. Wpatrywałam się w tańczących i zapamiętując ich kroki.
- Demi i Michael!.- Krzyknął prowadzący. Dziś miałam tańczyć z chłopakiem. Miałam obawy, że przegram. Włączyli muzykę. Zaczął on. Wpatrywałam się w każdy jego ruch. Każdy był przemyślany, ale nie wiedział na co mnie jeszcze stać. Dał mi znak, że teraz jest moja kolej i zaczęłam tańczyć. Przemyślane kroki miałam tak jak u niego. Teraz on. Byłam ciekawa co teraz wymyśli. Zaskoczył mnie i to bardzo. Pierwszy raz pomyślałam o przegranej. Lecz myślałam o tym aby uratować studio. Znowu ja. Nie chciałam się łatwo podać. Liczyłam na szczęście. Skończyła się muzyka i prowadzący podniósł jego rękę. Wiwaty i oklaski. Czyżbym przegrała? Podniósł moją rękę. Tak samo. To jak remis?
- Ogłaszam remis czy chcecie dogrywkę?- Zapytał nas. Spojrzałam na niego.On się uśmiechnął.
- Jeśli koleżanka nie tchórzy.- Zaśmiał się.
- Ja? Chyba śnisz. Dogrywka.- Powiedziałam za nas dwóch. Włączyli piosenkę. Teraz ja zaczęłam. Obawiałam się, że mogę przegrać, ale to mnie nie pokonało. Myśl, że ten chłopak może wygrać dawała mi motywację. Dałam mu znak, że ma tańczyć, ale nie wiedział co ma zrobić. Stał może w bez ruchu kilka sekund. Po chwili zaczął tańczyć, ale teraz jego kroki nie były aż tak przemyślane. Muzyka się skończyła.
- Kto ma wygrać?- Podniósł jego rękę były tylko oklaski. Podniósł moją rękę były oklaski i wiwaty. Wygrałam. Wzięłam pieniądze i zaczęłam się zbierać. Przy wyjściu zaczepił mnie chłopak, z którym tańczyłam w pojedynku.
- Oddaj moją kasę.- Powiedział groźnie.
- Wygrałam ją.- Odpowiedziałam.
- Co z tego. Oddawaj. Bo inaczej pogadamy.- Zaczął mi grozić.
- Wal się.- Powiedziałam i go ominęłam. Wyszłam z budynku i poczułam, że ktoś mnie łapię za rękę.
- Ja nigdy nie żartuję.- Powiedział i mnie uderzył w twarz.- Oddasz po dobroci czy może jeszcze raz?- Spytał. Pokiwałam przecząco głową, a on wymierzył jeszcze jeden cios i zabrał mi pieniądze. Ja wstałam i nie wiedziałam co mam zrobić. On na mnie spojrzał.- Mówiłem ci, że ze mną się nie zadziera.- Poszedł i ja też. Nic nie mogłam zrobić. Weszłam do domu, a tam czekał Harry.
- Demi co ci się stało?- Spytał przestraszony.
- Nie ważne.- Powiedziałam omijając go. On mnie złapał za rękę.
- Ważne. Kto ci to zrobił?
- Daj spokój. Nic ta to nie poradzisz.- Powiedziałam przytulając się do niego.
- Bardzo boli?- Spytał.
- Trochę.- Powiedziałam, a on zaprowadził mnie do kuchni. Wyjął coś z zimnego z lodówki i kazał mi przyłożyć.
- Już tam nie pójdziesz.- Powiedział poważnie stojąc nade mną.
- Ale...- Nie skończyłam.
- Nie ma żadnego " ale "to już drugi raz. Nie puszczę cię już tam. Boję się o Ciebie.- Powiedział kucając przy mnie i łapiąc moją dłoń.- A co jeśli następnym razem wylądujesz w szpitalu? Nie zniósł bym tego.- Po jego policzku spłynęła łza. Ja położyłam swoją dłoń na jego policzku. On na mnie spojrzał, a ja się lekko uśmiechnęłam.
- Nie zasłużyłam na takie szczęście.- Powiedziałam szeptem do niego.
- Zasłużyłaś.- Ucałował mnie w usta.- Nawet nie wiesz jak.- Uśmiechnęłam się. Wziął ode mnie mięso i położył na blacie.
- No to już wiem co będzie jutro na obiad.- Zaśmiał się i ja też.
- Chodźmy spać.- Powiedziałam wstając. On pokiwał głową i poszliśmy. Chciałam iść do swojego pokoju, ale on złapał mnie za rękę.
- Wolał bym abyś była przy mnie.- Uśmiechnął się. Poszłam z nim do jego pokoju. Położyliśmy się, a ja się w niego wtuliłam i zasnęłam.


poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdzia 65


4 stycznia 2014 rok. 
Dom chłopaków. 

Było jakoś po dziesiątej, a ja nadal leżałam w łóżku. Nie chciałam wstawać. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że nie mogę być szczęśliwa w związku z Louisem. Leżałam twarzą do ściany, płacząc. Słyszałam, że ktoś wszedł do pokoju i czułam, że usiadł na moim łóżku bo z tamtej strony materac się trochę zapadł. Poczułam, że ktoś się kładzie obok mnie i się do mnie przytula. 

- Nie płacz. Proszę - powiedział mi głos który kochałam. Odwróciłam się do jeszcze mojego chłopaka przodem.

- Jak mam nie płakać, jak nie mogę być szczęśliwa ? - spytałam wtulając się w niego. 

- Nie weźmiesz tego ślubu coś się wymyśli - powiedział całując mnie we włosy. 

*Kilka godzin później* 

Nie dawno zjadałam obiad i zaraz miałam iść z Demi szukać sukni ślubnej. Cały czas chodziłam smutna. Przecież ja nawet nie znam tego chłopaka. Ubrałyśmy buty oraz kurtki i pojechałyśmy do centrum handlowego. Było tam bardzo dużo sukienek. Kilka nawet przymierzyłam, ale nie czułam się w nich za dobrze. Może to dla tego, że nie mogłam patrzeć na siebie w tych sukniach ? Nie wiem. Pochodziłyśmy jeszcze po sklepach i Demi kupiła sobie nowy strój do tańca oraz różne fajne rzeczy, a ja nie za bardzo chciałam kupować. Około godziny 17.00 wróciłyśmy do domu. 


piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 64

3 stycznia 2014 rok
Gdzieś w Londynie.
Chodziłam po mieście zastanawiając się jak mam sobie z tym wszystkim poradzić. Jak wpakowałam się w te bitwy taneczne. Co mnie skusiło aby wejść w to. A no tak łatwa kasa aby uratować studio. Właśnie studiu. Postanowiłam tam iść. Weszłam do budynku i właśnie trwałą próba.
- Demi!- Krzyknął Josh.
- Hej.- Przywitałam się ze znajomymi.
- Dziękuję ci Demi, że uratowałaś studio.- Powiedział przyjaciel mojego taty.
- Nie ma za co.- Uśmiechnęłam się.
- Ale jak udało ci się zdobyć taką sumę?- Zapytał.- A wy wracajcie do tańca.- Powiedział do grupy, a oni to zrobili.
- Długa historia.- Powiedziałam opierając się o futrynę.
- Pytałem Kevin'a, ale on nic nie wiedział. Powiesz?
- Biorę udział w bitwach tanecznych.- Powiedziałam szeptem.
- Demi?! Nie rób tego. Wycofaj się póki jeszcze możesz.- Zaczął mówić.
- Czemu?- Spytałam.
- Nie wiesz wszystkiego. Niech Ci ciocia opowie, ale musisz jej powiedzieć, że tańczysz.- Powiedział dość poważnie.
- O co chodzi?- Spytałam.
- Obiecałem, że nie powiem. Idź ciocia ci powie. Muszę wrócić do grupy.- Pożegnał się ze mną, a ja musiałam iść. Nic już nie rozumiałam. O co chodzi? Pobiegłam szybko do domu. Harry siedział w salonie, a ja szybko wbiegłam do pokoju. Wzięłam strój do tańca i wbiegłam do salonu.
- Harry zawieziesz mnie do ciocia?- Spytałam.
- Jasne, ale o co chodzi?
- Proszę wyjaśnię to na miejscu.- Odpowiedziałam, a on wziął kluczę od auta i pojechaliśmy do cioci. Weszłam do mieszkania,a za mną Harry.
- Powiesz mi o co chodzi?!.- Zapytałam unosząc głos.
- Ale co?- Spytała spokojnie.
- No miałam nadzieję, że mi powiesz. Gramy w otwarte kart!.- Krzyknęłam.
- Uspokój się.- Powiedział Harry.
- Nie!.- Krzyknęłam na niego, a następnie skierowałam się do cioci.- Coś ci powiem, ale liczę na szczerość.- Ona pokiwała głową.- Tańczę. Słyszysz? Ja tańczę. Nie popierasz tego bo tata tańczył. Nie wiedziałam dla czego, ale teraz mi powiesz.- Powiedziałam spokojnie i rzuciłam jej torbą gdzie znajdował się mój strój do tańca. Ona ją otworzyła i usiadła.- A wiesz co ci jeszcze powiem?- Ona na mnie spojrzała.- Uczestniczyłam w bitwach tanecznych. Co ja mówię nadal w nich uczestniczę.- Powiedziałam, a ona wstała z krzesła.
- Nie powinnaś.
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi?!
- Demi uspokój się.- Zaczął mnie uspokajać Harry.
- Jak mam być spokojna skoro nie wiem co prze de mną ukrywa ciocia.- Rozpłakałam się. Ona nic nie mówiła. Wzięłam swój strój i wyszłam. Sama nie wiem gdzie szłam, al teraz chciałam być sama.
____________________________________________________
Hej. Możecie zobaczyć filmik: KLIK
Dla was to chwila, ale dla mnie motywacja do dalszej pracy :)

środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 63


2 stycznia 2014 rok. 
Dom One Direction. 

Siedziałam w salonie i czytałam książkę. Nie było co robić, bo chłopacy pojechali na próbę, a Demi do cioci. Czytanie przerwał mi dźwięk mojego telefonu. Wyjęłam go z kieszeni i zobaczyłam, że dzwoni mój tata. Szybko odebrałam. Rodzice chcieli żebym przyjechała do nich. Ja się zgodziłam i poszłam się przebrać z dresów w coś bardziej na wyjście. Gdy byłam już przebrana założyłam kurtkę i wyszłam z domu. Pojechałam autobusem do rodziców. Gdy już u nich byłam zdjęłam kurtkę oraz buty i poszłam do salonu. 

- To o co chodzi ? - spytałam siadając w fotelu, a oni tym razem usiedli szczęśliwi na kanapie. 

- Chcieliśmy ci powiedzieć, że wychodzisz za mąż - powiedziała szczęśliwa mama. 

- Co ?! - krzyknęłam zdziwiona. 

- Za miesiąc będziesz panią Blue - powiedział tata, a ja miałam łzy w oczach. 

- Ale ja nie chcę - powiedziałam próbując się nie rozpłakać. Nie mogłam uwierzyć, że rodzice mi to mówią. Przecież to miał być szczęśliwy rok. 

- Viola zobaczysz będziesz szczęśliwa. Michael to bardzo porządny chłopak. - powiedziała mama niby mnie pocieszając.

- Ale ja kocham Louisa - powiedziałam prawie płacząc. Porozmawiałam jeszcze trochę z rodzicami i dowiedziałam się, że jeszcze do załatwienia została sala i suknia. Nie chciałam wracać autobusem, więc zadzwoniłam do Louisa. On właśnie wracał z próby i był nie daleko więc po mnie przyjechał na przystanek. Wsiadłam do jego auta i pojechaliśmy do domu gdzie o wszystkim mu powiedziałam, a on mnie zaczął pocieszać. 

-----*-----

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 62

1 stycznia 2014 rok
Dom chłopaków.
Wstałam jako pierwsza od Violi i strasznie bolała mnie głowa. Wręcz nie do opisania, a do tego jeszcze nic nie pamiętam. Wstałam z łóżka i zrobiłam poranną toaletę i się ubrałam. Ze szłam na dół, a tam już byli chłopaki. Usiadłam przy stole słuchając o czym mówią, ale nic nie umiałam zrozumieć. Po jakimś czasie weszła Viola i zaczęła rozmawiać z Lou, a potem zaczęli temat z imprezy. Ja nic z niej nie pamiętam, a może nie chce pamiętać. Postanowiłam pójść do pokoju aby pomyśleć i zastanowić się co się działo na imprezie. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć, ale to nic nie dawało. Miałam tylko nadzieję, że nie zrobiłam czegoś czego bym żałowała. Gdy mi się znudziło siedzenie w pokoju to poszłam do salonu. Tam siedział Liam i Harry grając jakąś grę. Nie chciałam im przeszkadzać więc postanowiłam iść się ubrać i pójść do cioci.
- Gdzie idziesz?- Spytała się Viola wychodząc z kuchni.
- Do cioci, a zresztą sama nie wiem.- Odwróciłam się do niej.
- Demi....- Przerwałam jej.
- Sama nie wiem gdzie che iść.- Powiedziałam i zaczęłam zakładać kurtkę.- Pa.- Pożegnałam się i wyszłam z domu. Włączyłam piosenkę. Miałam łzy w oczach. Nie wiedziałam co mam zrobić. Zamiast do cioci poszłam do baraków. Zastanawiałam się czy mam wejść i zatańczyć. Nie wiem ile tam stałam, ale weszłam do środka. Akurat odbywał się pojedynek. Postanowiłam dziś popatrzeć. Byłam tam dość długo bo jak wyszłam z budynku było dość ciemno. Wchodząc do domu akurat trwała jakaś zabawa.
- Grasz z nami?- Spytała Viola. Spojrzałam na nich, ale mój wzrok najdłużej zatrzymał się na Harry'm. Lecz on się obrócił.
- No ok.- Powiedziałam siadając koło Violi.- Więc w co gramy?- Spytałam.
- W butelkę.- Odpowiedziała. Zakręcił Lou i wypadło na Liam'a. Miał wykonać jakieś zadanie, które wykonał. Liam zakręcił i wypadło na Viole. Ona miała pocałować Lou. Wykonała i zakręciła butelką. Wypadło na mnie. Uśmiechnęła się chytrze do mnie, a następnie na Hazze. Może ona myśli, że ja z nim jeszcze jest?
- Pocałuj Hazze. Tak jak nigdy.- Połknęłam ślinę i spojrzałam na niego. Nie umiałam nic wyczytać z jego twarzy, ale wstał i podszedł do mnie. Podał mi rękę i pomógł mi wstać.
- Ok zrobimy to, ale w osobnym pomieszczeniu.- Powiedziałam poważnie.
- Skąd będziemy mieli pewność, że wykonałaś zadanie?- Spytał Niall.
- Nagramy go.- Odpowiedział za mnie Harry jednocześnie łapiąc kamerę. Poszliśmy do mojego i Violi pokoju.
- Czekaj Harry.- Powiedziałam łapiąc za rękę.
- Tak?- Spytał podnosząc lekko głowę zza kamerę.
- Nie nic.- Odpowiedziałam. On włączył kamerę. Staliśmy chwile bez ruchu i zastanawiałam się czy to dobry pomysł. Lecz on wykonał ten pierwszy krok. Nasze usta się złączyły. Całowaliśmy się z miłością i z czułością
do siebie. Jakby to przed kilkoma dniami nie miało miejsca. Nie chciałam aby to się kończyło. Chciałam aby trwało to wiecznie. Odsuwając się od siebie nadal staliśmy dość blisko. Czułam jego nie równy oddech.
- Wyłącz ją.- Powiedziałam do niego szeptem, a on to zrobił. Znów złączyliśmy nasze usta, ale tym razem byłam to ja. Odwzajemnił go. Było w nim więcej uczuć niż w poprzednim. Odsuwając się od siebie przytuliłam się do niego.
- Nie Demi. Tak nie powinno być.- Powiedział odsuwając się ode mnie.
- Ale czego?- Spytałam.
- Powiedziałaś, że nie jest dość dobry dla ciebie. Więc chce abyś takiego znalazła.- Powiedział smutno.
- Harry ja nic nie pamiętam. Nie pamiętam tego.- Czułam łzy na policzku.- Nawet nie chciałam tego powiedzieć. To ja nie zasługuję na Ciebie. Zniszczyłam to wszystko.- Powiedziałam i usiadłam na łóżku. On usiadł obok mnie.
- Naprawdę nic nie pamiętasz? Nie pamiętasz tego, że wyszłaś z imprezy i przyszłaś z jakimś chłopakiem?- Spytał dość poważnie, ale ja pokiwałam przecząco głową.
- Ja nic nie pamiętam.- Powiedziałam.- Harry przepraszam, ale...- Nie skończyłam bo przerwał mi.
- Chce ci pomóc, ale mi nie ułatwisz. Chce abyś była szczęśliwa, ale przy mnie najwidoczniej nie byłaś.- Spuścił głowę.
- Żartujesz prawda?- Spytałam.- Przy Tobie byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi, ale ja te szczęście popsułam. Lecz nie wiem czy ty byłeś szczęśliwy przy mnie.
- Kochałem cię co ja wygaduję nadal cię kocham, ale ty nic nie chcesz mi mówić.- Powiedział.
- Tak wiem, ale to wszystko takie skomplikowane.- Powiedziałam, a on mnie przytulił.

piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 61


31 grudnia 2013 rok / 1 stycznia 2014 rok. 
Dom One Direction. 

Za dziesięć minut miała być północ szukałam Demi, ale nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Poszłam do pokoju po kurtkę bo miałam iść z Louisem do parku puszczać fajerwerki. W pokoju leżała Demi. 

- Czemu leżysz ? - spytałam poprawiając dół mojej sukienki i zakładając kurtkę.

- Czekam na lepszy 2014 - odpowiedziała mi zakrywając twarz kołdrą. 

- Czyli nie idziesz z nami ? - spytałam, a ona tylko powiedziała, że nie. Wyszłam z pokoju i poszłam na dół. Przy drzwiach czekał na mnie Louis. 

- Idziemy ? - spytał, a ja tylko pokiwałam głową, że tak i wyszliśmy. Dopiero w połowie drogi zobaczyłam, że Lou wziął fajerwerki. Zatrzymaliśmy się dopiero w parku przy fontannie. Staliśmy do siebie przytuleni i patrzeliśmy jak inni już puszczają swoje fajerwerki. Bardzo mi się to podobało. Równo o północy Big Ben zaczął bić. 

- Szczęśliwego nowego roku skarbie - powiedział Louis i mnie pocałował. 

- Nawzajem misiek - powiedziałam gdy się od siebie odsunęliśmy. Potem puszczaliśmy nasze fajerwerki i wróciliśmy do domu na imprezę. Około 3 w nocy poszliśmy spać. 

*Następnego dnia* 

Obudziłam się około dziesiątej. Trochę bolała mnie głowa, ale na szczęście nie tak jak po mojej osiemnastce. Wstałam z łóżka, wzięłam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę. Gotowa poszłam do kuchni gdzie siedziało całe One Direction i Demi. Usiadłam z nimi. 

- A tobie co ? - spytałam mojego chłopaka, który leżał na blacie wyspy kuchennej. 

- Boliii - powiedział przeciągając "i". 

-Trzeba było tyle nie pić - powiedziałam całując go w policzek. 

- Yhy. Tobie łatwo mówić - powiedział przytulając się do mnie. 

- Przeżyłam to po osiemnastce wiec wiem co mówię - powiedziałam całując go po czole. - Co cię jeszcze boli ? - spytałam, a on pokazał na usta. Pocałowałam go w nie i zaczęliśmy wszyscy gadać o wczorajszej imprezie. 


środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 60

31 grudnia 2013 rok
Dom chłopaków.
Siedziałam w pokoju słuchając muzyki. Myślałam co będę dziś robić na sylwestra. Po chwili do pokoju weszła Viola.
- Wiesz, że chłopaki urządzają imprezę?- Spytała.
- O to fajnie.- Uśmiechnęłam się.
- No i jesteśmy zaproszone.- Uśmiechnęła się.
- Super.- Odpowiedziałam.
- Coś się stało?- Zapytałam. Chciałam komuś powiedzieć, że sobie nie radzę. Można powiedzieć, że wpadłam w kłopoty, ale nie chciałam martwić Violi.
- Nie nic się nie stało.- Odpowiedziałam.
- Demi nie zrozum mnie źle, ale wydaję mi się, że coś przed nami ukrywasz.- Stwierdziła to.
- Naprawdę nic się nie dzieję.
- No, ale Demi...- Przerwałam jej.
- Viola za ufaj mi. Po co miałabym cię okłamywać?- Spytałam.- Po nic. Muszę iść.- Dodałam i wyszłam z pokoju.



* Kilka godzin później. Impreza*

Piłam drink za drinkiem. Chciałam dobrze się bawić. Zapominając o tym wszystkim. Nawet mi się udawało, ale pod pływem alkoholu podeszłam do Hazzy i go znienacka pocałowałam. Kocham go i nie umiem o nim zapomnieć. Odwzajemnił mój gest co mnie ucieszyło. Odsuwając się od niego pomyślałam tylko o tym, że wszystko umiem popsuć.
- Jesteś pijana.- Powiedział poważnie.
- No co? Przecież to nic złego.- Powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Demi. Zmieniłaś się.- Powiedział.
- A może to ty nie jesteś zbyt dobry dla mnie?.- Spytałam.
- Czemu tak mówisz?- Spytał zaskoczony.
- Nie umiesz sobie ze mną poradzić.- Stwierdziłam to, ale powinnam się zamknąć.- A zresztą zmywam się z tej imprezy.- Powiedziałam machając rękę i wyszłam z domu. Poszłam do baraków bo nawet dziś tańczą. Weszłam do środka i zauważyłam Devid'a. Podeszłam do niego.
- No hej.- Powiedziałam.
- Hej. A myślałem, że dziś nie przyjdziesz. Startujesz?- Spytał, a ja pokiwałam twierdząco głową.- Nie źle.- Zaśmiał się.
- Poczekaj pójdę się zapisać.- Tak zrobiłam i już po jakimś czasie tańczyłam. Wygrałam zgarnęłam kasę i powiedziałam do Devid'a, że idziemy na imprezę. Weszliśmy do domu chłopaków. Ja poszłam schować pieniądze i wróciłam do kolegi. Po chwili razem tańczyliśmy. Nawet nie wiem ile tak byliśmy na parkiecie, ale po jakimś czasie złapał mnie za rękę prowadząc do góry.
- Gdzie idziemy?- Spytałam śmiejąc się jak małe dziecko.
- Wiem, że tego chcesz.- Uśmiechnął się zadziornie.
- Nie. Ja tego nie chce.- Próbowałam się wyrwać.
- Demi nie oszukujmy się podrywamy siebie na wzajem.
- Nie! Puść mnie!- Krzyczałam. Nie wiem czy ktoś to słyszał.
- Demi!.- Krzyknął nagle Devid.
- Daj mi spokój!- Chciał mnie pociągnąć na górę, ale w pasie złapał mnie Harry.
- Nie słyszałeś co ona mówi?- Spytał poważnie.
- Spadaj!.- Krzyknął na niego.
- Powiedziała, że masz ją puścić. Więc to zrób.- Zaczęłam płakać.
- Wal się ona jest moja.- Zaśmiał mu się w twarz, a Harry mu przyłożył.
- Wyjdziesz stąd czy mam ci pomóc.- Devid się przeraził i wyszedł, a ja się przytuliłam do Hazzy.
- Dziękuję.- Powiedziałam płacząc.
- Nie ma za co.- Odpowiedział i się ode mnie od sunął.
- Co się stało?- Spytałam.
- Nie ważne.- Powiedział i poszedł. Poczułam dopiero teraz, że go straciłam. Nie miałam ochoty się już bawić więc poszłam do pokoju. Przebrałam się i poszłam spać. Chciałam aby rok 2014 był dla mnie dobry. 


poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 59


27 grudnia 2013 rok. 
Dom Louisa w Doncaster. 

Siedziałam w pokoju Louisa i pakowałam moje rzeczy. Po obiedzie musieliśmy wracać. Muszę przyznać, że nie za bardzo chcieliśmy wracać no, ale musieliśmy. Po jakimś czasie przyszedł Louis i powiedział, że mam przyjść na obiad. Zeszłam z nim i zjedliśmy posiłek. Potem znieśliśmy nasze bagaże i ubraliśmy kurtki oraz buty. Pożegnaliśmy się z rodziną Louisa i pojechaliśmy do Londynu. W drodze trochę mi się przysnęło. 

*W Londynie* 

Dojechaliśmy do domu chłopaków. Louis wjechał od razu do garażu. Byliśmy pierwsi w domu. Wzięliśmy nasze rzeczy i poszliśmy do środka. Ja poszłam do mojego oraz Demi pokoju i zaczęłam się rozpakowywać. Gdy już wszystko było w szafie przebrałam się w dresy i położyłam na łóżku. Przyglądałam się bransoletce którą dostałam od Louisa i za chwilę przyszedł mój chłopak. Położył się obok mnie i zaczął mi śpiewać, a ja razem z nim śpiewałam. Tak minął nam czas do puki nie wróciła Demi. Była taka szczęśliwa. 

- Hej - powiedziała wesoło. 

- Hej - odpowiedzieliśmy jej równocześnie.

- Jak wam minęły święta ? - spytała siadając na swoim łóżku.

- A bardzo dobrze. Rodzinka polubiła Violę - odpowiedział jej Lou, a ja się do niego przytuliłam. - A tobie ? - spytał.

- A też dobrze. Miałam tajemniczego gościa - powiedziała uśmiechając się lekko chyba na wspomnienie tego wieczoru.

- Znamy go ? - spytałam.

- To był Harry. - powiedziała.

- To on nie pojechał do rodziców ? - spytałam trochę zdziwiona.

- No jak widać nie - odpowiedział mi Lou.

- Miło spędziliśmy wigilię to najważniejsze - powiedziała i jeszcze trochę porozmawialiśmy, a ja potem poszłam spać bo Louis mi kazał gdy mu powiedziałam, że jestem trochę zmęczona.


piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 58

26 grudnia 2013 rok.
Gdzieś w Londynie.

Szłam ulicami Londynu wracając do domu. Miałam mały mętlik w głowie z tym co się właściwie dzieje. Zastanawiałam się czy bitwy taneczne jeszcze trwają. Musiałam się dowiedzieć. Tylko nikt nie będzie mógł się o tym dowiedzieć. Rozglądałam się po mieście. W pewnym momencie zobaczyłam chłopaka. Podeszłam trochę bliżej i to był Devid.
- Hej mała.- Powiedział uśmiechając się zadziornie.
- Hej.- Powiedziałam nie śmiało.
- Słyszałem co się stało. Przykro mi. Chyba się już tam więcej nie pokażesz.- Stwierdził to zamiast spytać.
- Chyba sobie żartujesz. Chce iść. Nie boję się jakiś panienek. Jest dziś?- Spytałam się pewna siebie. On się zdziwił.
- No tak jest. O tej samej godzinie co zawsze. Jesteś pewna?- Spytał.
- Tak. A ty idziesz?
- No, ale dziś nie tańczę. Idę popatrzeć i w takim razie pokibicować tobie.
- Ok. Ja idę. Spotkamy się na miejscu.- Powiedziałam i się pożegnałam. Nie chciałam się poddać. To mnie wciągnęło. Tylko nie wiem jak to będzie dalej. Wróciłam do domu.
- Jestem!.- Krzyknęłam od wejścia.
- Hej.- Z kuchni wyszła ciocia.
- Harry jest u mnie?- Spytałam, a ciocia pokiwała głową. Poszłam do swojego pokoju.- Hej.- Przywitałam się z chłopakiem gdy podchodziłam do szafy.
- Hej. Co robisz?- Spytał.
- Szukam stroju.- Odpowiedziałam.
- Do?
- Harry proszę cię nie pytaj o nic.- Powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Martwię się.- Chwycił moją dłoń.
- Kocham cię.- Pocałowałam go w usta, a gdy się od niego odsunęłam spojrzałam w prosto w oczy.- Pamiętaj, że naprawdę nie chciałam tego wszystkiego popsuć.- Powiedziałam.
- Czemu mówisz to tak jakbyśmy mieli się już nie spotkać?- Zapytał. Uśmiechnęłam się lekko.
- Nie wiem.- Odpowiedziałam.- Na pewno jeszcze nam się ułoży, a jak nie razem to na pewno z kimś innym.- Powiedziałam całując go, a on to odwzajemnił.- Muszę iść.- Powiedziałam między pocałunkami.
- Gdzie?- Zapytał odsuwając się ode mnie.
- Prosiłam się cię.- Wzięłam strój i wyszłam z domu. Wręcz wybiegłam. Nie myślałam wtedy co się właściwe stało. Dobiegłam do baraków gdzie zaczęli się zbierać tancerze. Zaczęłam się rozgrzewać. A po nie długim czasie wszystko się zaczęło. 

środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 57


24 grudnia 2013 roku. 
Dom Louisa w Doncaster. 

Dziś były święta i urodziny Louisa. Wczoraj byliśmy na zakupach i kupiliśmy dziewczyną jakieś fajne prezenty, a ja Louisowi kupiłam już wcześniej MP 4 i nagrałam na nią piosenki które napisałam. Na razie były tylko dwie, ale może później znajdzie się ich tam więcej. Teraz stałam w za dużym swetrze, leginsach oraz botkach i pomagałam mamie Louisa przy robieniu posiłku na kolację. Nawet dobrze mi szło. Mama mojego chłopaka i jego siostry były bardzo miłe dla mnie. Gdy tak pomagałam pani Tomlinson przyszedł mój chłopak.

- Jak pięknie pachnie - powiedział podchodząc do mnie i zaczął podjadać sałatkę z miski.

- Nie podjadaj - powiedziałam, a on mnie odwrócił i pocałował.

- Louis jak będziesz przeszkadzać Violi to nie skończymy przed wieczerzą. - powiedziała jego mama gdy się od siebie odsunęliśmy.

- Ale ja chcę ją porwać do ubierania choinki - powiedział i mnie puścił.

- No dobrze, ale zawołaj Lottie żeby mi pomogła - powiedziała, a Louis mnie wziął i poszliśmy do salonu.

- Lottie masz iść pomóc mamie. My idziemy choinkę przystrajać - powiedział, a ona nie chętnie poszła. Choinka już stała i karton z ozdobami również. Zaczęliśmy od lampek, a potem przybiegły bliźniaczki i pomogły nam z bobkami. Na końcu Louis chciał żebym to ja założyła gwiazdę na czubku choinki. Nie dosięgałam więc on mnie podniósł tak, że założyłam ozdobę na samą górę i postawił mnie na ziemi. Gdy już stałam on mnie pocałował w usta, a dziewczynki uciekły krzycząc "fuuu..". My zaczęliśmy się śmiać i poszliśmy do pokoju Louisa zapakować prezenty do dużego worka. Gdy cały worek był pełen zanieśliśmy go na dół i postawiliśmy przy choince. Potem usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać o różnych sprawach. Zobaczyłam bliźniaczki biegające w czerwonych czapkach mikołaja. Gdy do salonu przyszła Fizzy z nakryciem i obrusem pomogliśmy, a dokładniej to Louis położył obrus i sobie poszedł, a my rozstawiłyśmy naczynia. Gdy wszystko było gotowe zaczęłyśmy nosić jedzenie i gdy Lottie, Deisy oraz Phoebe zobaczyły pierwszą gwiazdkę na niebie mogliśmy podzielić się opłatkiem. Na końcu dzieliłam się z Louisem i składaliśmy sobie życzenia. Potem usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść kolację. Ja, mama Louisa i Louis piliśmy wino, a dziewczyny, że też chciały pić z kieliszków to Louis wlał im do kieliszków soku z winogron. Pamiętałam jak mój tata tak robił gdy też chciałam pić z kieliszka.

- No to chyba możemy rozdać prezenty co ? - spytał Louis gdy zjedliśmy, a bliźniaczki nie mogły już usiedzieć na miejscu.

- Tak - powiedziała pani Tomlinson, a dziewczynki od razu pobiegły do worka i zaczęły rozdawać prezenty. Dostałam trochę ubrań, ale od Louisa dostałam piękną złotą bransoletkę do której przyczepia się zawieszki. Już jedna wisiała. Była ona w kształcie serca z imieniem mojego chłopaka.

- Co jakiś czas będziesz dostawać jedną - powiedział Louis przytulając mnie.

- Louis to dla ciebie ! - krzyknęła Phoebe podając mu prezent ode mnie.

- No ciekawe od kogo to - powiedział i zaczął otwierać prezent. Wyjął odtwarzacz, włożył jedną słuchawkę do ucha i włączył piosenkę. Zaczął się szeroko.

- Co tam masz ? - spytała Lottie biorąc drugą słuchawkę. - Pierwszy raz słyszę tą piosenkę - powiedziała trochę zdziwiona.

- Bo to piosenki, które napisała Viola i to właśnie ona śpiewa - wytłumaczył jej. Porozmawialiśmy się jeszcze trochę i zostałam sama z Louisem w salonie. Siedzieliśmy przed kominkiem i piliśmy wino.

- Mówiłem ci już, że cię kocham ? - zapytał.

- No kiedyś coś tam wspominałeś coś na ten temat - powiedziałam całując go.

- Kocham cię skarbie. - powiedział.

- Też cię kocham misiek - powiedziałam wtulając się w niego. Porozmawialiśmy jeszcze trochę i poszliśmy na górę. Ja pierwsza poszłam do łazienki. Gdy wróciłam do jego pokoju położyłam się do łóżka i czekałam na mojego chłopaka. Gdy przyszedł położył się obok mnie tylko w spodniach od dresu i zasnęliśmy.


poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 56

22 grudnia 2013 rok
Dom chłopaków.
Violetta już z rano wyjechała z Lou. Ja jeszcze byłam w domu chłopaków. Nie miałam na nic ochoty. Na szczęście czułam się już lepiej i ciocia nie będzie się wypytywać o nic. Harry się do mnie nie odzywa. Można powiedzieć, że się unikami. Jednym słowem wszystko popsułam. Gdy byłam już spakowana z moimi walizami weszłam do salonu. Chłopaki też wyjeżdżają do swoich rodzinnych miast.
- Jak spędzasz święta?- Spytał mnie Liam.
- Za pewne sama.- Powiedziałam lekko uśmiechając się.
- Czemu? Przecież to czas aby spędzić z rodziną z rodzicami i rodzeństwem.- Powiedział Niall.
- Nie mam rodzeństwa ani rodziców.- Powiedziałam zakładając kozaki.
- Przepraszam ja... ja nie wiedziałem.- Zaczął się tłumaczyć.
- Czego nie wiedziałeś?- Spytał Harry wchodząc do salonu.
- Że Demi nie ma rodziców.- Powiedział Zayn za Niall'a. On na mnie spojrzał.
- No nic trzeba iść.- Powiedziałam.
- A twoja ciocia?- Zapytał się szybko Liam.
- Ma nocną zmianę. Samotne święta są nieuniknione.- Powiedziałam.- Ok ja idę na autobus.- Dodałam i wyszła. Gdy doszłam na przystanek akurat podjechał mój autobus. Wysiadłam nie daleko domu i prosta droga już została. Wchodząc do domu wiedziałam, że ciocia mnie nie przywita. Byłam sama.

24 grudnia 2013 rok
Dom Demi.

Święta. Leżałam jeszcze w łóżku zastanawiając się ja je tu spędzić. Lecz te rozmyślenia przerwał mi zapach świątecznych przysmaków. Wstałam z łóżka i ubrałam bluzę aby ciocia nie widziała siniaków. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni.
- Wesołych Świąt!.- Krzyknęłam radośnie.
- Wesołych Świąt.- Odpowiedziała.- Przykro mi, że nie spędzę tego czasu z Tobą.- Dodała.
- Nie przejmuj się. Przecież wszystko będzie dobrze.- Powiedziałam przytulając się do niej.
- Jest mi przykro, że te święta będą inne.
- Ale za rok będą lepsze.- Powiedziałam i zaczęłam pomagać ciocia. W końcu wybiła godzina wyjścia cioci do pracy, a ja zostałam sam. Kończyłam przygotowania do kolacji. Gdy naszykowałam dla siebie i dla tajemniczego gościa naczynia usiadłam przy stole. Zaczęłam jeść, ale po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam więc otworzyć drzwi. Nie spodziewałam się go.
- Można?- Spytał.
- Tak.- Zrobiłam mu miejsce do środka.- Zdejmij kurtkę, buty i wchodź.- Powiedziałam. Weszliśmy do kuchni.- Siadaj.- Pokazałam miejsce przy stole.
- Widać, że się mnie spodziewałaś.- Uśmiechnął się.
- Pewnie. A czemu nie jesteś z rodziną?- Spytałam z ciekawości.
- Powiedziałem im, że wigilię spędzę z rodziną mojej dziewczyny.- Uśmiechnął się.
- Ale my...- Przerwał mi.
- Wiem, ale będę czekał na ciebie. Kocham Cię.- Uśmiechnęłam się z lekka.
- I jak tu cię nie kochać?- Spytałam, a on wzruszył ramionami. Zaczęliśmy jeść.
- Proszę.- Powiedział wręczając mi małą torebkę.
- Co to?- Spytałam.
- Otwórz.- Uśmiechnął się, a ja je otworzyłam. W środku była śliczna bransoletka.
- Jest śliczna, ale ja nie mogę tego przyjąć.- Powiedziałam.
- Ale to jest dla ciebie. Kupiłem ją kilka dni przed naszą pierwszą kłótnią. Chciałem ci ją wręczyć wcześniej, ale nie zdążyłem. Nie chce cię stracić.-Powiedział patrząc mi w oczy.
- Harry ja też nie chce, ale moja głupota to zniszczyła. Nie chce ciągłych kłótni.- Powiedziałam.
- Ja też nie chce. Zależy mi na tobie, ale ta nie pewność.
- Możesz być pewny, że cię kocham, ale muszę wszystko poukładać, ale nie umiem.
- Chce ci pomóc.- Złapał mnie za rękę.
- Naprawdę?- Spytałam/
- Tak.- Powiedział .
- Kocham Cię.
- Też cię kocham.- Pocałował mnie delikatnie. Brakowało mi jego słów i jego pocałunków.

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 55


21 grudnia 2013 rok. 
Dom One Direction. 

Czekałyśmy z Demi na nasz występ za kulisami. Dziś miałyśmy wykonać dwie piosenki Lollipop Mika i Perfect Pink. Byłyśmy już przygotowane i za chwilę miałyśmy wchodzić. Najpierw z piosenką Mika. W końcu weszłyśmy na scenę i zaśpiewałyśmy piosenkę mało się ruszając, bo Demi nadal wszystko bolało. Po skończonej piosence jurorzy wyrazili swoją opinię i poszyłyśmy się przebrać z różowych sukienek na długi rękaw z podoklejanymi słodyczami, różowych rajstop i różowych szpilek w coś bardziej ciemnego. Na szczęście teraz miałyśmy wykonać drugą piosenkę na wysokich krzesłach barowych. Przebrane i podłączone do sprzętu poszłyśmy za kulisy. Znów przyszła nasza kolej więc gdy było ciemno weszłyśmy na scenę usiadłyśmy na krzesłach i gdy zaczęła grać muzyka reflektory zaczęły świecić na nas, a my zaczęłyśmy śpiewać. Po występie znów trochę porozmawiałyśmy z jurorami i zeszłyśmy ze sceny. Poszłyśmy do garderoby i czekałyśmy na ogłoszenie wyników. 

- Rozmawiałaś z Harry 'm ? - spytałam Demi gdy siedziałyśmy na fotelach w naszej garderobie. 

- Można tak powiedzieć. Chyba... - powiedziała zmęczona. 

- To raczej dobrze - powiedziałam. 

- No... Masz jakieś plany na święta ? - spytała mnie przyjaciółka. 

- Louis chce żebym pojechała z nim do Doncaster i chyba z nim pojadę, a ty ? - spytałam. 

- Pewnie na ten czas wrócę do domu - powiedziała lekko się uśmiechając. 

- To fajnie - powiedziałam i zaczęli nas wołać na ogłoszenie wyników. Weszliśmy na scenę i prowadzący zaczął czytać osoby które zostają w programie. Tym razem wyczytał nas jako pierwsze, więc miałyśmy już to z głowy. Po występie pojechaliśmy do domu i w poniedziałek miała zacząć nam się przerwa świąteczna. 

- Viola... to jedziesz ze mną do rodziców na święta ? - spytał Louis zanim poszłam do pokoju. Ja się zgodziłam, a on mnie pocałował i poszedł do pokoju. Ja zrobiłam to samo. 


środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 54

21 grudnia 2013 rok
Dom chłopaków
Obudziłam się koło 10 rano. Wszystko mnie bolało. Nie wiem nawet jak długo spałam. Postanowiłam wstać z łóżka, ale sprawiało mi to wielki ból. Lecz gdy mi się udało poszłam zobaczyć się do łazienki. Twarz nie wyglądała najgorzej. Spojrzałam na ręce siniak na siniaku. Wykonałam poranną toaletę i postanowiłam się ubrać. Ubrałam bluzę kapturem, która zasłaniała górną partie ciała i moje rurki aby zasłonić dół bo też nie wyglądał za ciekawie. Gdy wyszłam z pokoju miałam tylko nadzieję, że nie spotkam Violi czy kogoś innego. Niestety moje szczęście chyba się wyczerpało. Gdy wchodziłam do salonu siedziała tam Viola z nią Lou. Patrzyli na mnie i nie wiedzieli co powiedzieć. Postanowiłam iść do kuchni, ale jednak zatrzymał mnie głos Liam'a
- Zebranie!- Krzyknął. Wiedziałam, że wszyscy muszą być obecni więc poszłam zakładając kaptur na głowę i poszłam na sale. Tam odbyło się zebranie dzisiejszego odcinka na żywo. Kompletnie o nim zapomniałam. Lecz nie mogłam zawieść Violi.
- Więc to wszystko.- Powiedział Harry. Brakuję mi go, ale musiałam to zrobić. Gdy mieliśmy już wychodzić za ramię złapał mnie Harry i zapytał się przy chłopakach i Violi.
- Możemy pogadać?- Spytał, a ja tylko syknęłam z bólu.
- Demi co ci się stało?- Spytała Viola.
- Nic.- Odpowiedziałam.
- Przecież widziałam, że kulejesz.- Odpowiedziała.
- Wydaję ci się.- Odpowiedziałam, a gdy już chciałam wychodzić Harry mnie obrócił do siebie i zdjął mi kaptur.- Czego?!- Zapytałam krzycząc. Lecz on podniósł mi rękaw bluzy i z drugiej strony też.
- Kto ci to zrobił?- Spytał przerażony.
- Nikt.- Powiedziałam.
- Jedziemy do szpitala.- Powiedział poważnie.
- Nigdzie nie jadę do żadnego szpitala!.- Krzyknęłam.
- Harry ma rację jeśli to coś...- Nie dokończył Liam bo mu przerwałam.
- Nic mi nie będzie. Żyję? Żyję więc dajcie mi święty spokój.- Powiedziałam poważnie wyrywając się Harry'emu. Pobiegłam do pokoju i się położyłam na łóżku. Nie minęło nawet 10 minut, a do drzwi ktoś zapukał i wszedł.
- Teraz wszystko mi wyjaśnił.- Powiedział Harry zamykając drzwi na klucz i chowając go do kieszeni.
- Co ty wyprawisz?!
- Chce porozmawiać, ale ty ciągle uciekasz a teraz tego nie zrobisz.- Powiedziała siadając na przeciw mnie.- Więc powiedziesz co się dzieję.
- Nic się nie dzieję.
- To skąd te siniaki? Czemu wychodzisz wieczorem i wracasz późno w nocy? Czemu przede mną masz tajemnice. Co się z nami stało?- Zadawał pytanie za pytaniem.
- Z nami? Nas chyba nigdy nie było. Nie ufałeś mi więc dlatego nasz związek się rozpadł.- Próbowałam mówić obojętnie, ale nie wiem czy mi to wychodziło.
- Kłamiesz. Nie umiesz kłamać. Kochanie proszę martwię się o ciebie.
- Kochanie?!- Podniosłam z lekka głos.- Nas już Harry nie ma.- Powiedziałam, a po policzku spłynęła mi łza.- Tak wiem, że to z mojej winy.- Łzy leciały mocniej, a ja ich nie umiałam powstrzymać. Harry usiadł koło mnie i mnie objął. Ja też się do niego przytuliłam.
- Powiesz mi?- Spytał łagodnie.
- Potrzebowałam pieniędzy musiałam je mieć, a nie wiedziałam skąd mam je wziąć, a wracając ze sklepu poznałam takiego chłopaka, który startował...- W tym momencie miałam chwile wahania.
- Gdzie startował?- Spytał.
- W bitwach tanecznych. Stawiasz kasę, a jeśli wygrasz zgarniasz pieniądze. Za pierwszym razem jak wygrałam to zdobyłam 1500 funtów i jak wygrywałam te pieniądze przekazywałam je na studio bo mieli je zamknąć. Lecz jak ostatnio wracałam z tego to mnie ktoś zaatakował.- Rozpłakałam się.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że potrzebujesz pieniędzy? Dał bym ci je.
- Ale ja nie chciała od nikogo pieniędzy.- Powiedziałam.- Chciałam pokazać, że umiem sama je zdobyć. A jeszcze przy tym straciłam Ciebie.
- Mnie nie straciłaś.- Ucałował mnie w głowę.- Kocham cie.- Dodał po chwili.
- Harry a to masz jakiś sens? Przecież nasza miłość nie przetrwałą mojej głupoty? To co będzie dalej?- Spytałam chłopaka patrząc na niego, ale on nic nie odpowiedział. Wstał z łóżka.- Harry może dajmy sobie czas?- Spytałam.
- Ile mam czekać? Dzień? Miesiąc, a może rok? Kocham cię i nie chcę cię stracić.- Powiedział patrząc na mnie.
- Ja ciebie też kocham.
- I to chyba powinno nam wystarczyć.- Powiedział wyjmując z kieszeni klucz i otwierając drzwi. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo wyszedł z pokoju.