wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 31


19 października 2013 rok. 
Dom chłopaków. 

Siedziałam w kuchni z kubkiem kakao i płakałam. Gdybym mogła zamieniła bym się teraz z Demi i leżała tam za nią. Usłyszałam zamykanie się drzwi. Wzięłam mój kubek z ciepłym napojem i poszłam do korytarza. Stał tam smutny Harry. 

- Nic się nie poprawiło ? - spytałam wnioskując to po jego wyrazie twarzy. On zdjął kurtkę i się na mnie spojrzał. 

- Miejmy nadzieję, że się wybudzi. - powiedział idąc do kuchni. 

- Wybudzi się. Ona jest silna, nie to... - nie dokończyłam i ustałam przy wyspie kuchennej. 

- Dokończ - powiedział nie patrząc na mnie tylko do lodówki. 

- Nie to co ja - powiedziałam, a on się dziwnie na mnie spojrzał. Ja westchnęłam, odstawiłam kubek i zdjęłam bandaż odkrywając tym samym poraniony nadgarstek. 

- Tniesz się ? - spytał zdziwiony, a ja pokiwałam tylko głową, że tak. 

- Przez to co ci Louis zrobił ? - spytała, a ja tylko pokiwałam głową, że tak i zostawiając kubek na blacie poszłam do pokoju. Gdy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam, że mój telefon który leżał na szafce dzwonił. Była to moja mama. Odebrałam. Porozmawiałyśmy trochę i w pewnym momencie mama powiedziała mi, że nie jestem ich córką. Tylko, że jestem adoptowana. Tak się zdziwiłam, że aż wypadł mi
telefon z ręki. Gdy się trochę otrząsnęłam podniosłam go i usiadłam na łóżku. Nowa partia łez zbierała się w moich oczach. Nie mogłam uwierzyć, że mama mi to powiedziała przez telefon. No dobrze jest teraz w Paryżu, ale mogła poczekać z tym do powrotu i powiedzieć mi to prosto w oczy. Nawet nie wiedziałam, że płaczę. Poszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Nie mogłam uwierzyć, że moje życie już tak bardzo się zawaliło. A przecież nie dawno jeszcze było tak dobrze. Płakałam przed lustrem i myślałam, co będzie dalej. Bałam się, że to już nigdy się nie ułoży. Tak bardzo chciałam, żeby wszystko się ułożyło, ale to mógł być dopiero początek.

-----*-----
Tak wiem rozdział powinien być jutro, ale jutro raczej nie będę miała dostępu do kompa... Od razu mówię następny będzie normalnie W PIĄTEK. Mam nadzieję, że będzie tu więcej komentarzy niż pod poprzednimi rozdziałami... tyle jest wejść na bloga, a tak mało komentarzy... eh... 

1 komentarz: