wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 34

26 października 2013 rok
Szpital
*Perspektywa Harry'ego*

Dziś byliśmy wszyscy. Cały zespół i Viola. Nie mogli wysiedzieć już w domu. Wszyscy czekaliśmy jak się obudzi. Mieliśmy wszyscy nadzieję, że to dziś będzie ten dzień. Siedzieliśmy w jej sali i czekaliśmy.
- Witaj księżniczko. Dziś jesteśmy wszyscy. Ja, Niall, Zayn, Liam, Lou, Viola i twoja ciocia.- Powiedziałem, a następnie ucałowałem ją w czoło.- Wszyscy dziś liczymy, że się wybudzisz i powiesz coś.- Dodałem, a następnie spojrzałem na resztę. Spuścili głowę. Do sali wszedł lekarz.
- Jeszcze się nie obudziła. Przykro mi, ale ona się już prawdopodobnie nie obudzi.- Powiedział patrząc na ciocie Demi.- Przykro mi.- Powiedział.
- Niech pan nie wygaduję bzdur.- Powiedziałem.- Ona się obudzi.
- Ale...- Nie dokończył bo mu przerwałem.
- Ona jest silna i się obudzi.- Nic nie powiedział.


* Perspektywa Demi *
Usłyszałam jakąś rozmowę. Powoli podnosiłam powieki. Obraz był zamazany. Po jakimś czasie stał się wyraźniejszy. Zobaczyłam Hezze. Był smutny i płakał. Uśmiechnęłam się lekko.
- Cz..czemu płaczesz?- Zapytałam ledwo. On na mnie spojrzał i się uśmiechnął przez łzy.
- Bałem się o Ciebie wariatko.- Powiedział.
- A co się stało?- Spytałam.
- Miałaś wypadek. Poczekaj pójdę po resztę.- Wstał z krzesła i wyszedł. Ja się zaczęłam rozglądać po pokoju, w którym się znajdowałam. Po sprzęcie zorientowałam się, że to szpital. Po jakimś czasie przyszedł Harry i usiadł na krześle. Po chwili do sali weszli Zayn, Liam, ciocia, Lou i Viola trzymających się za rękę.
- Wiesz jakiego nam  stracha napędziłaś?- Spytała się ciocia.
- Oj może małego, ale widzę, że mnie coś ominęło.
- No nie na pewno tylko tak.- Powiedział Louis.
- Gratuluję.- Odpowiedziałam.- Ciocia? Czemu nie mogę ruszyć nogą?- Przestraszyłam się.
- Masz złamaną nogę.- Odpowiedziała spokojnie.
- Co?! Nie! To nie możliwe!.- Krzyczałam.
- Demi uspokój się.- Mówiła ciocia. Ja jedynie się popłakałam. Ciocia dała mi coś na uspokojenie, ale nie byłam pewna na jak długo to pomoże. Po chwili wyszli. Ciocia im kazała. Został przy mnie tylko Harry.
- Będzie dobrze.- Powiedział głaszcząc mnie po głowie.
- Nic nie będzie dobrze. A jeśli to koniec z tańcem?- Spytałam go tak aby nikt nie słyszał.
- Nie mów tak nawet. Będziesz tańczyć. Obiecuję ci to.- Powiedział i mnie pocałował w czoło.
- Nie obiecuj obietnic, których ciężko jest dotrzymać.- Powiedziałam.
- Ale ja się będę starał abyś znów robiła to co kochasz.- Przytulił mnie. Na sale weszła Violetta. Spojrzałam na nią. Była szczęśliwa, że jest z Lou.
- Już lepiej?- Spytała.
- Może trochę.- Powiedziałam.
- Demi ja cię przepraszam. To moja wina gdybym nie jechała to by do tego nie doszło.- Mówiła.
- Nie Viola to nie twoja wina. Sama chciałam jechać. Ważne, że Tobie się nic nie stało.- Uśmiechnęłam się ledwo.- Teraz muszę dojść do siebie.- Dodałam.
- Przykro mi.- Powiedziała.
- To nie twoja wina.- Powiedziałam.- Przepraszam was, ale chce być teraz sama.- Dodałam, a oni wyszli. Po policzku zaczęły mi spływać łzy. Straciłam jedną rzecz, która mi przypominała tatę.

2 komentarze: