21 marca 2014 rok.
Hotel w Berlinie.
Demi i Harry wyszli na randkę, a Louis gdzieś sobie poszedł. Byłam sama. Nie miałam co robić więc usiadłam w salonie i zaczęłam oglądać jakiś durny serial w TV. Gdy zaczęłam przysypiać poszłam do pokoju, wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i związałam włosy w koka. Wyszłam z łazienki i położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć więc wzięłam książkę i zaczęłam ją czytać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
22 marca 2014 roku.
Hotel w Berlinie.
- Skarbie wstawaj - powiedział przy moim uchu głos który kochałam. Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy. Gdy zobaczyłam Louisa od razu go pocałowałam. Nie wiedziałam jak wytrzymam bez niego resztę trasy, a już dziś miałyśmy lecieć dalej.
- Kocham Cię - powiedziałam do Louisa, a on usiadł obok mnie.
- Też Cię kocham - powiedział i podał mi tacę z jedzeniem. - Dlatego przyniosłem ci śniadanko - powiedział i chciał już iść.
- Lou zostań. Proszę. - powiedziałam.
- Zaraz przyjdę. Daj mi pięć minut - powiedziała i gdzieś wyszedł. Smutna zaczęłam jeść. Mój chłopak tak jak obiecał przyszedł po pięciu minutach z jakąś torebką na prezenty.
- Proszę - powiedział podając mi ją.
- Co to ? - spytałam wyjmując jakiś czarny notes we wzorki.
- To pamiętnik. Obiecaj, że opiszesz w nim najważniejsze dni z trasy, a potem jak trasa się skończy to przeczytam twoje wpisy dobrze ? - spytał.
- No dobrze - powiedziałam i pocałowałam go w usta. - A teraz ty zjesz ze mną śniadanko - powiedziałam i zaczęłam go karmić jak małe dziecko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz