18 Luty 2014 rok/
Szpital
* Perspektywy Demi *
* Perspektywy Demi *
Bolały mnie nadgarstki. Do sali wszedł Harry. Uśmiechnął się wiedząc, że się obudziłam.
- Wyjdź z stad!- Krzyknęłam na całą sale.
- Kochanie, ale..- Nie pozwoliłam mu skończyć.
- Nie mów ta do mnie!- Krzyknęłam.- Wynocha!.- Miałam już prawie łzy w oczach, ale on nie chciał wyjść.
- Nie mów tak do mnie.- Powiedział spokojnie.
- Wyjdź z stad!- Krzyknęłam na całą sale.
- Kochanie, ale..- Nie pozwoliłam mu skończyć.
- Nie mów ta do mnie!- Krzyknęłam.- Wynocha!.- Miałam już prawie łzy w oczach, ale on nie chciał wyjść.
- Nie mów tak do mnie.- Powiedział spokojnie.
- A jak mam do ciebie mówić?! Wyjdź z tego budynku! W ogóle z niknij z mojego życia!
- Nie.- Powiedział.
- Wynocha!- Krzyknęłam, a on wyszedł. Widziałam, że płaczę. Lecz nie musiał tu siedzieć. Co poczucie winny mu nie dawało żyć? Rozpłakałam się jak małe dziecko.
- Nie.- Powiedział.
- Wynocha!- Krzyknęłam, a on wyszedł. Widziałam, że płaczę. Lecz nie musiał tu siedzieć. Co poczucie winny mu nie dawało żyć? Rozpłakałam się jak małe dziecko.
21 luty 2014 rok
Dom Demi.
Dom Demi.
Obierałam ziemniaki w kuchni, a koło mnie była ciocia. Patrzała na moje ręce. Strasznie mnie to denerwowało. Nie wytrzymałam i wybuchłam.
- Nie jestem jakąś wariatką!- Krzyknęłam rzucając nożem i ziemniakiem o blat.
- Demi uspokój się. Ja o tym wiem. Po prostu...- Nie pozwoliłam jej skończyć.
- Myślisz, że powtórzę tak? Nie jestem jakąś wariatką aby to zrobić znowu!- Krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie wiem ile tam siedziałam, ale ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę.- Powiedziałam. Podniosłam się z łóżka, a do pokoju wszedł Harry.- Co ty tu robisz?- Spytałam oschle.
- Twoja ciocia do mnie zadzwoniła i przyjechałem.- Powiedział.
- Idź z tym poczuciem winny gdzie indziej. Nie potrzebuję ciebie ani twojego wsparcia. A najlepiej idź lepiej do Leny. W końcu będzie nowy związek.
- Co ty gadasz? Nie ma mnie ani Leny i nigdy nie było i nie będzie!.- Krzyknął. Czyżby puściły mu emocję?
- Gazety piszą coś innego.- Powiedziałam spokojnie.
- Co?! Wierzysz tym gazetą zamiast mnie?!
- A skąd ma mieć pewność, że mnie nie okłamujesz?! Nawet Lena powiedziała, że mnie zdradziłeś!
- Ona kłamała! Między nami nic nie było! Ale ty tego nie rozumiesz najwidoczniej !
- Odwal się ode mnie!.- Krzyknęłam. Miałam ochotę dać mu w twarz.
- Nie odwalę się od Ciebie bo Cię kocham!- Podszedł bliżej mnie. Złapał moje ręce. Przybliżył się tak blisko, że czułam bicie jego serca. Czułam jego oddech. Spojrzałam mu w oczy. Czy te oczy mogą kłamać? Przecież to mogą być tylko kłamstwa.
- Nie mam pewności.- Powiedziałam spokojnie.
- Zaufaj mi.
- Skąd mam mieć pewność?- Zapytałam patrząc na niego.
- Poczuj to.- Pochylił się i mnie pocałował.
- Nie jestem jakąś wariatką!- Krzyknęłam rzucając nożem i ziemniakiem o blat.
- Demi uspokój się. Ja o tym wiem. Po prostu...- Nie pozwoliłam jej skończyć.
- Myślisz, że powtórzę tak? Nie jestem jakąś wariatką aby to zrobić znowu!- Krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie wiem ile tam siedziałam, ale ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę.- Powiedziałam. Podniosłam się z łóżka, a do pokoju wszedł Harry.- Co ty tu robisz?- Spytałam oschle.
- Twoja ciocia do mnie zadzwoniła i przyjechałem.- Powiedział.
- Idź z tym poczuciem winny gdzie indziej. Nie potrzebuję ciebie ani twojego wsparcia. A najlepiej idź lepiej do Leny. W końcu będzie nowy związek.
- Co ty gadasz? Nie ma mnie ani Leny i nigdy nie było i nie będzie!.- Krzyknął. Czyżby puściły mu emocję?
- Gazety piszą coś innego.- Powiedziałam spokojnie.
- Co?! Wierzysz tym gazetą zamiast mnie?!
- A skąd ma mieć pewność, że mnie nie okłamujesz?! Nawet Lena powiedziała, że mnie zdradziłeś!
- Ona kłamała! Między nami nic nie było! Ale ty tego nie rozumiesz najwidoczniej !
- Odwal się ode mnie!.- Krzyknęłam. Miałam ochotę dać mu w twarz.
- Nie odwalę się od Ciebie bo Cię kocham!- Podszedł bliżej mnie. Złapał moje ręce. Przybliżył się tak blisko, że czułam bicie jego serca. Czułam jego oddech. Spojrzałam mu w oczy. Czy te oczy mogą kłamać? Przecież to mogą być tylko kłamstwa.
- Nie mam pewności.- Powiedziałam spokojnie.
- Zaufaj mi.
- Skąd mam mieć pewność?- Zapytałam patrząc na niego.
- Poczuj to.- Pochylił się i mnie pocałował.
Aww... Koncówka wspaniała !♥
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały ! ♥ Do piątku !! ♥
Zapraszam również do siebie : http://one-moment-and-so-much-is-changing.blogspot.com/ ♥ Będę bardzo wdzięczna.
O...jak slodko czekam :3 <333
OdpowiedzUsuń