poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 74

28 stycznia 2014 rok
Gdzieś w Londynie.
Szłam przez miasto zmyślą co mam kupić mojemu chłopakowi oraz rozmyślając jak nie doprowadzić do śluby Violi z tym damskim bokserze. Moją myśl przerwał dzwoniący telefon.
- Hallo?- Spytałam.
- Witaj księżniczko. Kiedy będziesz?- Zapytał się Harry.
- Nie wiem jeszcze.- Odpowiedziałam.- A co stęskniłeś się?- Zapytałam uśmiechając się sama do siebie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Idę do cioci. Muszę z nią porozmawiać.- Powiedziałam smutnym głosem.
- Mam być przy Tobie?- Zapytał.
- Nie musisz. Muszę sama sobie z tym poradzić. Kocham Cię.- Powiedziałam i się rozłączyłam. Poszłam do ciocia, a tam czekał już na mnie Harry.
- Kochany jesteś.- Powiedziałam przytulając się do niego.
- Wolałem być przy tobie.- Pocałował mnie w czoło.
- Chodź.- Powiedziałam i złapałam jego dłoń. Razem skierowaliśmy się do domu cioci.- Hej.- Przywitałam się z nią.
- Dzień dobry.- Powiedział Harry. Ciocia wyszła z kuchni i się z nami przywitała. Usiedliśmy w salonie i zaczęłam temat.
- Powiesz mi prawdę?- Spytałam.
- Ja sama jej nie znam. Wiem tylko tyle, że twój ojciec tańczył i brał też udział w tych bitwach.- Powiedziała.- Byś musiała polecieć do jego mamy.- Dodała.
- Myślałam, że babcia nie żyję.- Zaskoczyła mnie ta wieść.
- Żyję. Nie chciałam abyś utrzymywała z nią kontakt. Bałam się, że ona ci o wszystkim powie.- Ciocia spuściła głowę.
- Wolałaś mnie okłamywać? Tak?- Spytałam gdy łzy ściskały mi oczy.- Gdzie ona mieszka?- Spytałam.
- W Los Angeles.- Powiedziała. Podała mi ulicę, a ja ją zapisałam.- Demi przepraszam cię chciałam cie chronić.
- Nie wiem przed czym.- Powiedziałam wstając z sofy.- Muszę już iść.- Wyszłam razem z Harry'm.
- Co chcesz zrobić?- Spytał gdy siedzieliśmy w aucie.
- Polecę do niej.- Powiedziałam patrząc na adres.- Zawieź mnie pod ten adres.- Pokazałam mu adres w moim notatniku.
- Dobrze, a kto tam mieszka?- Spytał odpalając silnik.
- Zobaczysz.- Zapięłam masy i ruszyliśmy. Pod ten adres dojechaliśmy w ciągu paru minut. Wysiedliśmy z auta i podeszliśmy pod drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem, a otworzyła mi starsza osoba.
- Dzień dobry.- Przywitałam się razem w Harry'm.
- Dzień dobry.- Odpowiedziała.- Victoria jest u koleżanki.- Powiedziała.
- Ja do pani.- Powiedziałam wręczając jej kopertę.- Pani się to bardziej przyda niż mi.- Uśmiechnęłam się, a kobieta zajrzała do koperty.
- Ja.. ja nie mogę tego przyjąć.- Chciała mi oddać pieniądze.
- Niech pani je weźmie.- Powiedziała stanowczo. Staruszce poleciały łzy i się do mnie przytuliła.
- Dziękuję.- 
Uśmiechnęła się i zwróciła się do mojego chłopaka.- Taka dziewczyna to skarb.- Wiem.- Uśmiechnął się do niej, a następnie się pożegnaliśmy i wróciliśmy do domu.
- Jesteś moim skarbem.- Powiedział szepcząc mi do ucha Harry.
- Przestać.- Zaczęłam się śmiać, a po chwili usłyszeliśmy pukanie.- Pójdę otworzyć.- Powiedziałam.
Wstałam i poszłam otworzyć drzwi.
- Dzień dobry jesteśmy z policji i my do Panny Violetty Grand.- Powiedział policjant.- Już ją wołam.- Powiedziałam i poszłam po Viole. Po chwili wróciliśmy i zaczęli ja przysłuchiwać.
- Dziękujemy pani za współpracę. Zgłosiły się jeszcze inne osoby, które zostały pobite przez pana Michaela.
- Nie ma za co. Mam nadzieję, że pójdzie siedzieć.- Powiedziała przyjaciółka.
- A zapomnielibyśmy czy znają państwa Demi Black?- Zapytał jeden z nich.
- Tak to ja.- Powiedziałam.
- Chcielibyśmy panią przesłuchać bo pan Michael oskarża panią, że bierze pani udział w bitwach tanecznych.- Powiedział policjant.- Może pani z nami jechać na komisariat wyjaśnimy to od razu.
- Dobrze.- Powiedziałam i zaczęłam się ubierać.

2 komentarze: