piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 41


26 listopada 2013 rok. 
Dom One Direction. 

Stałam przed szafą i wybierałam jakieś ciuchy na dziś. W końcu coś wybrałam i poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę. Gdy wróciłam do pokoju to zaraz do łazienki poszła Demi. Usiadłam na łóżku i wzięłam książkę którą ostatnio zaczęłam czytać. Siedziałam tak w pokoju czytając i przyszedł Louis. Usiadł obok mnie i zaczął całować mnie po szyi oraz mruczeć mi do ucha.

- O co ci chodzi ? - spytałam po jakimś czasie zamykając książkę.

- Kocham Cię - szepnął mi do ucha i pocałował mnie w usta.

- Ja ciebie też - powiedziałam gdy się od niego odsunęłam i przytuliłam go. Za chwile z łazienki o kulach wyszła Demi i się tylko do nas uśmiechnęła. Od razu wyszła z pokoju, a my chwilę po niej i poszliśmy do kuchni na śniadanie. Po śniadaniu była próba więc udaliśmy się wszyscy do sali prób. Gdy przyszła nasza kolej Demi usiadła na krześle, a ja stałam. Zaczęłyśmy śpiewać tak jak to ustaliłyśmy. Po próbie zaczął dzwonić telefon Demi więc ona poszła odebrać, a w sali zostaliśmy w szóstkę. Ja i chłopacy.

- Wiecie, że w poniedziałek za dwa tygodnie Demi ma osiemnaste urodziny ? - spytał Harry.

- No teraz już wiemy - odpowiedział mu Louis.

- Trzeba coś wykombinować - powiedział Harry i zaczął myśleć.

- Może zrobić koncert dla niej ? - spytałam.

- Dobry pomysł - powiedział Liam, a reszta mu przytaknęła.

- No dobra, ale co zaśpiewamy ? - spytał Niall.

- Viola zaśpiewa swoją piosenkę - wypaplał Louis, za co byłam na niego zła bo chciałam żeby na razie tylko on o tym wiedział.

- Piszesz piosenki ? - spytał Harry.

- Na razie napisałam tylko dwie. Ale nie wiem czy one się nadają - powiedziałam smutna.

- Nadają się skarbie - powiedział Louis przytulając mnie.

- Możesz je teraz zagrać i zaśpiewać ? - spytał Zayn.

- Spróbuję - powiedziałam siadając do pianina. Zaczęłam grać i śpiewać oby dwie piosenki po kolei. Gdy skończyłam wstałam od pianina z uśmiechem na twarzy.

- Zagrasz to na koncercie ? - spytał Harry.

- No okay - powiedziałam.

- Dobra to mniej więcej jest pomysł. Pogadamy jeszcze z Paulem czy to może być w ten nasz koncert, który mamy właśnie w tamten poniedziałek i pozapraszam ludzi. - powiedział i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Ja zaczęłam myśleć co kupię mojej przyjaciółce.

-----*-----
Hej ! Pod ostatnim rozdziałem padło pytanie od anonima ile będzie jeszcze rozdziałów. Nie wiem czy mogę powiedzieć dokładnie, ale powiem, że jeszcze będzie ich dużo : D

środa, 27 listopada 2013

Rozdział 40

20 listopada 2013 rok
Dom  chłopaków



Harry właśnie przekazał mi dobrą nowinę. Nie mogłam się doczekać już poniedziałku. Nie wierze, że tak szybko mi się uda tego pozbyć.
- Nie będzie Ci brakowało tego, że Harry Cię nosił?- Spytała się Viola uśmiechając się.
- Może trochę, ale cieszę się, że będę mogła znów...- Przerwałam.
- Znów co?- Zapytał się podejrzliwie Louis.
- Znów chodzić.- Dokończyłam.
- Coś kręcisz.- Powiedziała Viola.
- Co? Wydaję ci się.- Przewróciłaś oczami.
- No nie wydaję nam się.- Zaczęła drążyć temat.
- Dajcie jej spokój.- Powiedział Harry.- Moja księżniczka musi odpoczywać.- Dodał dumnie.
- Czy my czegoś nie wiemy?- Zaciekawił się Lou.
- Może.- Zaczął Harry.
- Oj dajcie spokój i tak to wyjdzie na jaw.- Uśmiechnęła się Viola.
- To wtedy wyjdzie.- Powiedziałam.
- Dobra dobra..- Powiedziała Viola.
- To my idziemy.- Pożegnał się Harry i zawiózł mnie do pokoju.
- To co chce robić moja księżniczka?- Zapytał.
- Może jakiś film?- Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Zgoda.- Uśmiechnął się i wybrał jakiś film. Następnie wziął laptopa i go włączył. Ja leżałam wtulona w niego aż zasnęłam.


25 listopada 2013 rok
Szpital

Siedziałam w poczekalni i czekałam na swoją kolej.
- Wejść z Tobą?- Zapytał Harry.
- Nie nie musisz.- Powiedziałam lekko uśmiechając się.
- A może jednak?- Spytał.
- Chyba jednak nie odpuścisz.- Spojrzałam się na niego, a on się jedynie uśmiechną.- Chcesz ze mną wejść?- Zapytałam.
- Pewnie.- Odpowiedział.
- Demi Black!- Zawołała mnie pielęgniarka. Harry pomógł mi wejść na sale. W sali była moja ciocia.
- Hej Demi. Jak się czujesz?- Spytała.
- Lepiej.- Odpowiedziałam.-Zdejmujcie to.-Uśmiechnęłam się.
- Witam Demi.- Powiedział lekarz.
- Dzień Dobry.- Odpowiedziałam.
- Jesteś szczęśliwa, że dziś ci zdejmujemy gips?
- Tak i to bardzo.- Powiedziałam.
- No dobrze wiec bierzmy się do tego.- Powiedział lekarz i w kilka minut gips znikł.
- W końcu.- Powiedziałam.
- Ale teraz mnie słuchaj. Zakładamy ci stabilizator i chodzisz o kulach. Po tygodniu możesz próbować stawać na niej i chodzić. Tylko nie szalej.- Zaśmiał się lekarz.
- Bez obaw.- Uśmiechnęłam się.
- Pani Kate proszę jej założyć stabilizator i dać kulę.- Powiedział lekarz zwracając się do mojej cioci.
- Oczywiście.- Odpowiedziała i podeszła do białej szafki. Wyjęła z niej stabilizator i podeszła do mnie.
- Nie będę musiała jeździć na wózku.- Powiedziałam szczęśliwa.
- No nie. Demi jak w tym roku spędzasz urodziny?- Spytała ciocia spoglądając na mnie.
- Tak jak zawsze.- Odpowiedziałam.
- Czyli jak?- Wtrącił się Harry.
- W pokoju z lodami i oglądając filmy.- Powiedziałam.
- Ale Demi to twoje 18 urodziny może spróbuj chodź raz spędzić je inaczej.- Powiedziała ciocia.
- Ale po co? Mi się podoba.- Odpowiedziałam.
- A kiedy je masz?- Spytał.
- Za 2 tygodnie.- Odpowiedziała ciocia.
- Ciocia!- Krzyknęłam. Nie chciałam aby to mówiła.
- No co?- Spytała.- Idź już później zadzwonię.- Powiedziała, a ja z Harry'm wyszłyśmy. 

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 39


20 listopada 2013 rok. 
Dom chłopaków. 

Siedziałam w kuchni przy oknie i patrzałam jak po gładkiej szybie spływają krople deszczu. Lubiłam tak siedzieć i przyglądać się padającym z nieba kroplą. Cały czas myślałam, jak by teraz wyglądało moje życie gdybym nie poszła na kasting. Cieszyłam się, że już tak daleko dotarłyśmy i od teraz wiem, że na prawdę potrafię śpiewać. Gdy tak siedziałam poczułam,że ktoś mnie całuje po szyi. Wiedziałam, że to Louis. 

- Czemu tak sama siedzisz ? Coś się stało ? - szepnął mi do ucha. 

- Nic. Po prostu rozmyślam. - powiedziałam odwracając się do niego i dostałam całusa w usta. 

- Ty ostatnio chyba za dużo myślisz - powiedział biorąc mnie na ręce.

- To źle ? - spytałam gdy posadził mnie na kanapie. 

- Dobrze, dobrze tylko zastanawiam się o czym tak myślisz - powiedział, a ja położyłam mu ręce na karku. 

- Nad życiem - powiedziałam mu, a on mnie pocałował. Odwzajemniłam ten gest. Usłyszałam, że ktoś się śmieje, więc się odsunęłam i zobaczyłam, że Harry stoi z kamerą oraz nas nagrywa. Louis wstał i poszedł po coś na górę, a Harry usiadł na fotelu i wyłączył kamerę. Za chwilę na dół przyszedł Louis z prostownicą. Gdy Harry go zobaczył zaczął uciekać i tak zaczęła się gonitwa. Ja się z nich śmiałam i za chwilę na wózku przyjechała Demi. 

- Co tu się dzieje ? - spytała, a ja się trochę ogarnęłam. 

- Louis chce się zemścić za to, że Harry nagrywał na jak się całowaliśmy - powiedziałam nadal trochę śmiejąc się z chłopaków. Zaraz do mnie dołączyła Demi. Po jakimś czasie ich gonitwy zadzwonił telefon Hazzy i Louis poszedł odłożyć prostownicę. 

- Demi ! - krzyknął radośnie Harry gdy się rozłączył.

- Co się stało ? - spytała zdziwiona. 

- Dzwoniła twoja ciocia i powiedziała, że w poniedziałek zdejmują ci gips i będziesz już chodzić o kulach - powiedział, a Demi od razu się zaczęła uśmiechać. 

-----*-----
Wiem, że trochę krótki, ale co sądzicie ? ^^

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 38

6 listopada 2013 rok
Dom One Direction
Obudziłam się koło dziewiątej, a Harry spał koło mnie. Postanowiłam wziąć laptopa i obejrzeć kilka filmików. Włączyła YouTube i włączyłam filmik. Po policzku spłynęła mi łza. Kocham taniec i nie chce z niego rezygnować, a co jeśli będę musiała? Po chwili usłyszałam zaspany głos.
- Hej księżniczko co robisz?
- Oglądam.- Odpowiedziałam ocierając łzy.
- Co takiego?- Spytał.
- Filmik taneczny.- Powiedziałam i na niego spojrzałam.- Harry, a jak ja już nie będę mogła tańczyć?- Spytałam go.
- Nawet tak nie myśl. Będziesz tańczyć.- Powiedział przytulając mnie.- Może pójdziemy na zakupy?- Spytał się, a ja pokiwałam głową.
- Ok tylko się przebiorę.- Powiedziałam, a Harry mi pomógł wejść na wózek. Po godzinie byłam gotowa.
- Gotowa jest moja księżniczka?- Spytał Harry.
- Jaka księżniczka.- Powiedziałam.
- Dla mnie jesteś nią.
- A wiesz co jest najdziwniejsze? Że nie jesteśmy razem, a zachowujemy się jak para.- Harry nic nie powiedział tylko wyszliśmy z domu. Czyżbym go tymi zraniła? Doszliśmy do sklepu i Harry wziął koszyk. Spojrzałam na niego, ale on na mnie nie. Był przybity.
- Poczekaj na chwile.-Powiedział, a do mnie podszedł Kevin.
- Hej Demi.- Przywitał się.
- Siema.- Odpowiedziałam lekko uśmiechając się.
- A jednak to prawda.- Powiedział pokazując na gips.
- Jak widać. A skąd wiedziałeś?- Zapytałam zaskoczona.
- W wiadomościach mówili o wypadku. Było o tym głośno, a gdy spotkałem twoją ciocię to mi opowiedziała.
- Ale nie powiedziałeś, że...- Nie dokończyłam.
- Nie bój się.- Uśmiechnął się.- Mam nadzieje, że jeszcze z nami zatańczysz i dobrze, że się nie dałaś- Dodał.
- Dziękuję.- Odpowiedziałam.
- Muszę już lecieć. Cześć.- Powiedział i poszedł.
- Kto to był?- Spytał Harry.
- Znajomy z grupy.- Odpowiedziałam.
- Aaa.- Powiedział, a ja pochyliłam głowę do tyłu aby go zobaczyć.
- Harry?- On na mnie spojrzał.- Jesteś zły?
- Na co?
- Na to co powiedziałam w domu.- Odpowiedziałam.
- Nie coś ty. Tylko się zamyśliłem.- Zaczął się tłumaczyć. Wiedziałam, że jest zły, ale nie chciał mnie martwić. Po zakupach wróciliśmy do domu. Zawiózł mnie do pokoju, a następnie gdzieś poszedł. Teraz już wiem, że sprawiłam mu tym wszystkim przykrość. Do pokoju weszła Viola.
- Hej.- Powiedziała uśmiechnięta.
- Hej.- Odpowiedziałam.
- Coś się stało?- Spytała.
- Nie.- Odpowiedziałam.
- Na pewno?- Zapytała się aby się upewni.
- Na pewno.- Odpowiedziałam.
- No ok, ale jak coś to mów.-Powiedziała, a ja pokiwałam głową. Zbliżał się wieczór, a Hazzy nadal nie było. Gdy chciałam się już przebrać z piżamę przyszedł Harry.
- Na szczęście jeszcze nie śpisz.- Powiedział łapiąc mnie za wózek.
- Gdzie idziemy?- Spytałam zaskoczona.
- Zobaczysz.- Odpowiedział. Wyjechaliśmy na ogród, a tam pięknie przygotowana była kolacja dla dwojga. Zaskoczyłam się. Harry wziął mnie na ręce i usadził mnie na kocu.
- Jak to? Z jakiej okazji?- Spytałam
- A bez okazji.- Powiedział. Uśmiechnęłam się do niego, a następnie zaczęliśmy jeść. Gdy się najedliśmy Harry zaniósł naczynia do domu, a gdy przyszedł zaczęliśmy oglądać gwiazdy. Po chwili obydwoje zobaczyliśmy spadającą gwiazdę.
- O czym pomyślałeś?- On spojrzał i się uśmiechną.
- A jak mi odpowiesz na jedno pytanie to ci odpowiem.
- Zgodna.- Odpowiedziała, a on usiadł. Ja poczyniłam to samo. Spojrzał mi w oczy.
- Zbieram się na to od dawna, ale gdy byłaś w śpiączce bałem się, że już ci tego pytania nie zadam. Czy będziesz moją dziewczyną?- Spytał. Był dość poważny.
- Ja... Ja... Ja nie wiem co mam powiedzieć, ale nie.- Powiedziałam, a on posmutniał.- Chce zostać twoją księżniczką.- Powiedziałam uśmiechając się.
- Więc moje życzenie się spełniło.- Pocałował mnie. Po jakieś godzinie wróciliśmy do domu. Dziś zasnęłam jako prawowita księżniczka Harry'ego.

środa, 20 listopada 2013

Rozdział 37

Informacja pod rozdziałem.

5 listopada 2013 rok. 
Dom One Direction. 

Siedziałam w salonie i oglądałam jakiś durny serial, ale nie było nic ciekawego w telewizji, a do próby została jeszcze godzina. Siedziałam tak i do salonu na wózku przyjechała Demi. Całe dnie chodziła smutna. 

- Co się dzieję ? - spytałam przesiadając się na miejsce obok niej. 

- No bo jestem teraz ciężarem dla was wszystkich - powiedziała i łza zakręciła jej się w oku. 

- Nie jesteś - powiedziałam przytulając ją. 

- Jestem - powiedziała. 

- Proszę nie mów tak. Może nie możesz wszystkiego robić, ale zobaczysz po zdjęciu gipsu będzie wszystko dobrze. Zobaczysz - powiedziałam, a ona się uśmiechnęła. Pogadałyśmy jeszcze trochę i chłopacy wołali na próbę. Wzięłam Demi i poszłyśmy do sali. Zajęłyśmy miejsca z boku i słuchałyśmy jak inni śpiewali. W końcu przyszła nasza kolej. Postanowiłyśmy wziąć piosenkę Michaela Jacksona - Hollwood Tonight. Zaczęłyśmy śpiewać. Cały czas byłyśmy w dobrym nastroju. Po próbie Harry i Louis chcieli abyśmy zostały. 

- Co jej dałaś ? - spytał mnie Harry. 

- O co ci chodzi ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. 

- No bo moja księżniczka się uśmiecha - powiedział przytulając ją. 

- Pomogła tylko szczera rozmowa - powiedziałam i jeszcze trochę pogadaliśmy. Postanowiliśmy obejrzeć jakiś film w czwórkę. Harry i Demi poszli coś wybrać, a Ja i Lou poszliśmy do kuchni zrobić popcorn i po jakieś picie. Gdy wszystko mieliśmy poszliśmy do salonu, gdzie już gotowa do oglądania siedziała parka zakochanych. Postawiliśmy wszystko na ławie i zajęliśmy miejsca na kanapie, a Harry przeniósł Demi z wózka również na kanapę. Styles włączył jakiś film, który potem okazał się horrorem. Nie raz ze strachu wtulałam się w mojego chłopaka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. 

-----*-----
 Więc tak chciałam wam powiedzieć, że następny rozdział dodamy w piątek jak pod tym będzie minimum 5 komentarzy. Robimy tak ponieważ bardzo zależy nam na waszej opinii o tym co piszemy oraz wiemy, że mamy dla kogo pisać : ) 

poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 36

3 listopada 2013 rok
Szpital

Właśnie dostałam wypis ze szpitala. Nie wiedziałam gdzie będę teraz mieszkać. Czy u cioci czy wraz z Harry'm. Po chwili przyszła ciocia.
- Pojedziesz z Harry'm. Tam zamieszkasz. On powiedział, że się Tobą zajmie i uśmiechnij się bo złamana noga to nie koniec świata.
- Może dla Ciebie.- Powiedziałam.
- Ehh co ja z tobą mam. Idzie Harry.- Powiedziała i mnie ucałowała na pożegnanie.- Pa. Uważaj na siebie.- Powiedziała.
- Pa.-Odpowiedziałam, a Harry zaczął pchać wózek.
- To tylko sześć tygodni.- Pocieszał mnie.
- Chyba aż sześć tygodni.- Poprawiłam go.
- Niech ci będzie.- Odpuścił sobie. Pomógł mi wejść do auta i ruszyliśmy w stronę domu. Na razie będę jeździć na wózku, a potem będę chodzić o kulach. Nie wiem jak dam radę bez tańca. W końcu dojechaliśmy do domu. Harry znów mi pomógł i wprowadził do domu. Wszyscy mnie przywitali, ale i tak mi to nie poprawiło humoru. Czułam się w środku pusta.
- Harry mógłbyś  mnie zawieść do pokoju?- Spytałam.
- Tak, a coś się stało?
- Jestem zmęczona.- Odpowiedziałam.
- Dobrze.- Powiedział i mnie zwiózł. Położył mnie na łóżku, a następnie on też się położył. Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać.- Nie płacz księżniczko.- Powiedział głaszcząc mnie po głowie.
- Nie umiem.- Odpowiedziałam mu.
- Nie lubię gdy płaczesz.- Powiedział przytulając mnie.
- Przepraszam.
- Nie masz za co. Przestań płakać.- Powiedział.
- Dobrze.- Wtuliłam się w niego. Zasnęłam. Obudziłam się dopiero kolejnego dnia, ale jego już nie było. Chciałam wejść na wózek i nawet próbowałam, ale mi się nie udało. Wylądowałam na podłodze i zaczęłam płakać. Ktoś szybko wbiegł do pokoju i tą osobą był Harry.
- Co ty robisz?- Zapytał wystraszony i jednocześnie podnosząc mnie.
- Chciałam usiąść na wózku, ale mi się nie udało.- Powiedziałam zalana łzami.
- A gdyby ci się coś stało?- Spytał.
- Przynajmniej nie była bym dla Cibie i dla innych ciężarem!- Krzyknęłam.
- Przestań tak mówić. Nie jest dla mnie i dla innych ciężarem. Ja się cieszę, że żyjesz, że mogę się tobą zająć.- Powiedział uspakajając mnie.
- Jasne. Każdy by tak powiedział.
- Przestań tak mówić.- Powiedział.
- Będę. Taka jest prawda.- Zaczęłam płakać.- Lepiej idź do kogoś kto jest Ciebie wart bo ja nią nie jestem.- Zaczęłam mówić coś bez sensu.
- Co?! Nie chce żadnej innej. Chce Ciebie.- Spojrzał mi w oczy i mnie pocałował. Gdy się od siebie odsunęliśmy przytuliłam się do niego, a on mnie objął.- Nie mów już tak więcej.- Dodał.
- Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam.- Powiedziałam.
- Nie przepraszaj już tylko przestań tak już mówić.
- Ale..- Nie dokończyłam bo mnie znów pocałował, a następnie się ode mnie odsunął.
- Nie ma żadnego "ale" .- Powiedział, a ja zasnęłam w jego objęciach.




________________________________________
No więc tak. Ogólnie po po przednim rozdziałem był chyba tylko jeden komentarz. Jeśli chcecie kolejny rozdział ma być max 5 komentarzy jeśli nie będzie to w środę nie będę rozdziału.
Z poważaniem autorki bloga.

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 35


26 października 2013 roku. 
Szpital.

Trochę mnie zdziwiło, że Demi zaczęła tak krzyczeć gdy dowiedziała się o tym, że ma złamaną nogę. Ciekawiło mnie dlaczego. Było mi też smutne, bo to właśnie prze zemnie miała tą nogę w gipsie. Podeszłam do Louisa i się do niego przytuliłam. 

- Co się dzieje ? - spytał sadzając mnie sobie na kolana. 

- Zastanawiam się dlaczego Demi zaczęła tak krzyczeć gdy dowiedziała się o złamanej nodze - powiedziałam wtulając się w niego. Zamknęłam oczy bo byłam trochę zmęczona. W nocy nie mogłam spać bo śniły mi się koszmary związane z tym, że jestem adoptowana, w co nadal nie mogłam uwierzyć. 

- Będziesz spać jak małe dziecko ? - spytał całując mnie w policzek. 

- Yhy - mruknęłam, a on kazał mi wstać, bo mieliśmy jechać do domu, a zostać miał tylko Harry. Od razu gdy dojechaliśmy do domu Louis zaniósł mnie do pokoju, bo bał się, że mu zemdleję. Zanim się położyłam poszłam do łazienki przebrać się w coś luźniejszego. Gdy wróciłam do pokoju Louis siedział w samych spodniach. Położyłam się do łóżka, a on położył się obok mnie. Wtuliłam się w niego i zasnęłam. 

*Kilka godzin później* 

Obudziłam się z krzykiem. Znów miałam koszmar. Śniło mi się, że mama zaszła w ciąże i ja już im nie byłam potrzebna i mnie wyrzucili z domu, a Louis znalazł sobie lepszą. 

- Co się dzieje ? - spytał zaspanym głosem Louis. Najwyraźniej też zasnął. 

- Koszmar - powiedziałam przytulając się do jego torsu. 

- A opowiedz mi o czym był ? - spytał. 

- No bo ja jestem adoptowana i śniło mi się, że rodzice oczekiwali swojego własnego dziecka i mnie z domu wyrzucili, a ty znalazłeś sobie lepszą dziewczynę - powiedziałam, a on mnie mocniej przytulił i pocałował w głowę. 

- To był tylko sen. Tak się nie stanie - powiedział, a ja spojrzałam na zegarek. Była dopiero 16.00. Wzięłam mój notes i wyszłam z łóżka. Louis też wstał i ubrał koszulkę. Najpierw poszliśmy coś zjeść, a potem zaprowadziłam Louisa do sali prób, usiadłam z nim przy pianinie i zaczęłam grać oraz śpiewać piosenkę o nim. On się cały czas uśmiechał. 

- Melodia nie jest jeszcze skończona, bo chciałam, żeby nie była tylko na jednym instrumencie - powiedziałam, a on mnie przytulił. 

- Pięknie. Sama to napisałaś ? - spytał. 

- Tak z myślą o tobie. - powiedziałam i pocałowałam go w usta. On odwzajemnił ten gest. 

-----*-----
Mam nadzieję, że będzie więcej komentarzy niż pod poprzednim : ) Wasza opinia w nich zostawiona bardzo nas motywuje : )

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 34

26 października 2013 rok
Szpital
*Perspektywa Harry'ego*

Dziś byliśmy wszyscy. Cały zespół i Viola. Nie mogli wysiedzieć już w domu. Wszyscy czekaliśmy jak się obudzi. Mieliśmy wszyscy nadzieję, że to dziś będzie ten dzień. Siedzieliśmy w jej sali i czekaliśmy.
- Witaj księżniczko. Dziś jesteśmy wszyscy. Ja, Niall, Zayn, Liam, Lou, Viola i twoja ciocia.- Powiedziałem, a następnie ucałowałem ją w czoło.- Wszyscy dziś liczymy, że się wybudzisz i powiesz coś.- Dodałem, a następnie spojrzałem na resztę. Spuścili głowę. Do sali wszedł lekarz.
- Jeszcze się nie obudziła. Przykro mi, ale ona się już prawdopodobnie nie obudzi.- Powiedział patrząc na ciocie Demi.- Przykro mi.- Powiedział.
- Niech pan nie wygaduję bzdur.- Powiedziałem.- Ona się obudzi.
- Ale...- Nie dokończył bo mu przerwałem.
- Ona jest silna i się obudzi.- Nic nie powiedział.


* Perspektywa Demi *
Usłyszałam jakąś rozmowę. Powoli podnosiłam powieki. Obraz był zamazany. Po jakimś czasie stał się wyraźniejszy. Zobaczyłam Hezze. Był smutny i płakał. Uśmiechnęłam się lekko.
- Cz..czemu płaczesz?- Zapytałam ledwo. On na mnie spojrzał i się uśmiechnął przez łzy.
- Bałem się o Ciebie wariatko.- Powiedział.
- A co się stało?- Spytałam.
- Miałaś wypadek. Poczekaj pójdę po resztę.- Wstał z krzesła i wyszedł. Ja się zaczęłam rozglądać po pokoju, w którym się znajdowałam. Po sprzęcie zorientowałam się, że to szpital. Po jakimś czasie przyszedł Harry i usiadł na krześle. Po chwili do sali weszli Zayn, Liam, ciocia, Lou i Viola trzymających się za rękę.
- Wiesz jakiego nam  stracha napędziłaś?- Spytała się ciocia.
- Oj może małego, ale widzę, że mnie coś ominęło.
- No nie na pewno tylko tak.- Powiedział Louis.
- Gratuluję.- Odpowiedziałam.- Ciocia? Czemu nie mogę ruszyć nogą?- Przestraszyłam się.
- Masz złamaną nogę.- Odpowiedziała spokojnie.
- Co?! Nie! To nie możliwe!.- Krzyczałam.
- Demi uspokój się.- Mówiła ciocia. Ja jedynie się popłakałam. Ciocia dała mi coś na uspokojenie, ale nie byłam pewna na jak długo to pomoże. Po chwili wyszli. Ciocia im kazała. Został przy mnie tylko Harry.
- Będzie dobrze.- Powiedział głaszcząc mnie po głowie.
- Nic nie będzie dobrze. A jeśli to koniec z tańcem?- Spytałam go tak aby nikt nie słyszał.
- Nie mów tak nawet. Będziesz tańczyć. Obiecuję ci to.- Powiedział i mnie pocałował w czoło.
- Nie obiecuj obietnic, których ciężko jest dotrzymać.- Powiedziałam.
- Ale ja się będę starał abyś znów robiła to co kochasz.- Przytulił mnie. Na sale weszła Violetta. Spojrzałam na nią. Była szczęśliwa, że jest z Lou.
- Już lepiej?- Spytała.
- Może trochę.- Powiedziałam.
- Demi ja cię przepraszam. To moja wina gdybym nie jechała to by do tego nie doszło.- Mówiła.
- Nie Viola to nie twoja wina. Sama chciałam jechać. Ważne, że Tobie się nic nie stało.- Uśmiechnęłam się ledwo.- Teraz muszę dojść do siebie.- Dodałam.
- Przykro mi.- Powiedziała.
- To nie twoja wina.- Powiedziałam.- Przepraszam was, ale chce być teraz sama.- Dodałam, a oni wyszli. Po policzku zaczęły mi spływać łzy. Straciłam jedną rzecz, która mi przypominała tatę.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 33


23 październik 2013 rok.
Dom chłopaków. 

Siedziałam w salonie i oglądałam jakiś film. Nawet bardzo się nie interesowałam nim tylko myślałam co to będzie z Demi. Chciało mi się płakać, ale musiałam postarać się tego nie robić. Po jakimś czasie przyszli chłopacy. Harry zaczął im opowiadać jakie są postępy u Demi, a ja schowałam twarz w kolana żeby nie zobaczyli, że po policzkach płyną mi łzy. Ja wiedziałam, że to wszystko tylko i wyłącznie moja wina. 

- Ej Viola nie płacz - powiedział Niall. 

- Jak mam nie płakać jak to wszystko jest przeze mnie. Ja tam powinnam leżeć, a nie ona. - powiedziałam nadal płacząc. 

- To nie jest twoja wina. Nie obwiniaj się - powiedział Liam i tak wszyscy zaczęli gadać. 

- Mam dość. Moje życie za bardzo się zawaliło ! - krzyknęłam i wybiegłam z domu. Nawet nie wiem gdzie biegłam. Nie znałam jeszcze dobrze Londynu, a już było ciemno. Nie przejmowałam się niczym tylko biegłam dalej. Zatrzymałam się dopiero na mostku nad jakaś rzeczką. Usiadłam na nim i patrzałam przez barierkę na wodę. To mnie trochę uspokoiło i już nie płakałam. Chwilę później poczułam, że ktoś wchodzi na mostek i siada na nim. 

- Wytłumacz mi wszystko proszę - powiedział bardzo dobrze znany mi głos, który nadal kochałam. 

- Co chcesz wiedzieć ? - spytałam nadal patrząc na wodę. 

- Czemu mnie ignorujesz i czemu nie mogę cię dotknąć ? - spytał. 

- Głupia myślałam, że mnie kochasz... Widziałam jak byłeś w łóżku z jakąś brunetką - powiedziałam i zacisnęłam powieki żeby nie wybuchnąć większym płaczem. 

- Co ?! - powiedział zdziwiony. 

- To co słyszysz - powiedziałam nadal na niego nie patrząc. 

- Ale ja tego nie pamiętam - powiedział i słyszałam, że chce mu się płakać. - Musiałem być pijany - powiedział, a ja na niego spojrzałam. Chociaż było ciemno to widziałam, że płacze. 

- A ja głupia myślałam, że coś między nami będzie - powiedziałam.

- Błagam Violetta wybacz mi - mówił błagalnym głosem. 

- Żebyś mógł jeszcze raz mnie zranić ? - spytałam i nadal płakałam. 

- Obiecuję, nie zranię cię nigdy. To modest każe mi chodzić z Eleanor. Ja jej nie kocham. Gdybym nie był  wtedy pijany pewnie nawet bym jej nie dotknął. - powiedział coraz bardziej płacząc. 

- Nie wiem czy mogę ci wierzyć - odwróciłam się w jego stronę, a on już nic nie powiedział tylko mnie pocałował. Tak jak na basenie. Tak z uczuciem. Odwzajemniłam ten gest. Przecież przez pocałunek nie mógł by skłamać. Odsunęliśmy się od siebie i patrzeliśmy sobie w oczy. Nie mogłam uwierzyć, że jednak on mnie kocha. Przytuliłam się do niego i nie chciałam już nigdy go puścić. 

- To wybaczysz mi ? - spytał również mnie przytulając. 

- Tak. Jaka ja jestem głupia. - powiedziałam płacząc tym razem ze szczęścia.

- Nie jesteś głupia tylko kochana - powiedział i wstaliśmy. Wróciliśmy razem do domu. 

- Viola to będziesz moja dziewczyną ? - spytał mnie chłopak w czasie drogi. 

- Oczywiście, że tak - powiedziałam i szliśmy dalej do domu już jako para. Moje życie zaczęło się powoli układać. 
 

piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 32

23 października 2013 rok
Szpital
* Perspektywa Harry'ego*


Siedzę z Demi w szpitalu. Przychodzę co dziennie. Wierze, że któregoś dnia się wybudzi. A ja chce być przy tym. Patrzyłem na moją księżniczkę. Wyglądała tak nie winie. Na sam jej widok chce mi się płakać
- Witaj księżniczko. Jak się dziś czujemy? Mam nadzieję, że lepiej.- Powiedziałem łapiąc ją za dłoń.- Mam nadzieję, że jak jutro przyjdę to się obudzisz i powiesz coś. Brakuję mi twojego uśmiechu, twojego głosu i tych twoich oczu.- Dodałem.- Zaraz wrócę do ciebie pójdę się dowiedzieć o twój stan zdrowia.- Ucałowałem jej czoło i poszedłem do lekarza aby się czegoś dowiedzieć.
- Panie doktorze!- Zawołałem i podbiegłem do niego.- Jak z Demi?- Spytałem.
- Jej stan jest stabilny. Najgorszy okres jest za nami.- Powiedział.- Przepraszam, ale muszę iść do pacjentów.
- Rozumiem. Dziękuję.- Odpowiedziałem i wróciłem do Demi. Usiadłem na krześle jak zawsze.- No widzisz księżniczko wszystko idziesz dobrze. Wybudzisz się. Ja to wiem.- Swoją dłoń położyłem nie daleko jej, a ona mnie chwyciła. Uśmiechnąłem się bo to oznaczało, że w każdej chwili może się obudzić. Puściła mnie, a ja wybiegłem w poszukiwaniu lekarza.- O tu pan jest. Demi mnie chwyciła za rękę.- Powiedziałem uradowany.
- Tak? Dobrze idziemy do niej.- Powiedział i skierowaliśmy się do jej sali. Lekarz wykonał jakieś podstawowe badania.- No proszę pana to dobry znak. Reaguję na światło. Z dnia na dzień może się wybudzić.- Powiedział uśmiechając się.
- Mówiłem, że jest silna.- Usiadłem uśmiechnięty na krześle. Chwyciłem jej dłoń i ją ucałowałem.- Wyjdziesz z tego.- Powiedziałem. Lekarz musiał iść na dalszy obchód, a ja zostałem koło mojej księżniczki. Po chwili przyszła jej ciocia.
- I jak z nią?- Spytała siadając po drugiej stronie łóżka.
- Chwyciła mnie za dłoń.- Powiedziałem uśmiechnięty.
- Naprawdę?- Spytała również ucieszona.- Mniej my nadzieję, że nie będzie komplikacji.- Powiedziała.- Ja muszę iść do innych pacjentów. Dziękuję, że przy niej jesteś.- Powiedziała.
- Dla mnie to przyjemność, że przy niej jestem w takich chwilach.- Powiedziałem, a jej ciocia wyszła. Tak spędziłem kolejny dzień w szpitalu. Musiałem wrócić do domu, ale tym razem miałem dobre nowiny. Wszedłem do salonu.
- I jak z nią?- Spytała się Viola.
- Lepiej. Chwyciła mnie dziś za dłoń.- Uśmiechnąłem się.
- Dzięki Bogu.- Powiedziała z ulgą.- Ale i tak żałuję tego wszystkiego.
- Viola jest już lepiej, ale nie wiem jak sobie poradzi...- Nie dokończyłem.
- Z czym?- Spytała.
- A nie ważne. Majaczę z zmęczenia. Pójdę się położyć. Dobranoc.- Powiedziałem i poszedłem do swojego pokoju.

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 31


19 października 2013 rok. 
Dom chłopaków. 

Siedziałam w kuchni z kubkiem kakao i płakałam. Gdybym mogła zamieniła bym się teraz z Demi i leżała tam za nią. Usłyszałam zamykanie się drzwi. Wzięłam mój kubek z ciepłym napojem i poszłam do korytarza. Stał tam smutny Harry. 

- Nic się nie poprawiło ? - spytałam wnioskując to po jego wyrazie twarzy. On zdjął kurtkę i się na mnie spojrzał. 

- Miejmy nadzieję, że się wybudzi. - powiedział idąc do kuchni. 

- Wybudzi się. Ona jest silna, nie to... - nie dokończyłam i ustałam przy wyspie kuchennej. 

- Dokończ - powiedział nie patrząc na mnie tylko do lodówki. 

- Nie to co ja - powiedziałam, a on się dziwnie na mnie spojrzał. Ja westchnęłam, odstawiłam kubek i zdjęłam bandaż odkrywając tym samym poraniony nadgarstek. 

- Tniesz się ? - spytał zdziwiony, a ja pokiwałam tylko głową, że tak. 

- Przez to co ci Louis zrobił ? - spytała, a ja tylko pokiwałam głową, że tak i zostawiając kubek na blacie poszłam do pokoju. Gdy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam, że mój telefon który leżał na szafce dzwonił. Była to moja mama. Odebrałam. Porozmawiałyśmy trochę i w pewnym momencie mama powiedziała mi, że nie jestem ich córką. Tylko, że jestem adoptowana. Tak się zdziwiłam, że aż wypadł mi
telefon z ręki. Gdy się trochę otrząsnęłam podniosłam go i usiadłam na łóżku. Nowa partia łez zbierała się w moich oczach. Nie mogłam uwierzyć, że mama mi to powiedziała przez telefon. No dobrze jest teraz w Paryżu, ale mogła poczekać z tym do powrotu i powiedzieć mi to prosto w oczy. Nawet nie wiedziałam, że płaczę. Poszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Nie mogłam uwierzyć, że moje życie już tak bardzo się zawaliło. A przecież nie dawno jeszcze było tak dobrze. Płakałam przed lustrem i myślałam, co będzie dalej. Bałam się, że to już nigdy się nie ułoży. Tak bardzo chciałam, żeby wszystko się ułożyło, ale to mógł być dopiero początek.

-----*-----
Tak wiem rozdział powinien być jutro, ale jutro raczej nie będę miała dostępu do kompa... Od razu mówię następny będzie normalnie W PIĄTEK. Mam nadzieję, że będzie tu więcej komentarzy niż pod poprzednimi rozdziałami... tyle jest wejść na bloga, a tak mało komentarzy... eh... 

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 30

18 październik 2013 rok
Dom One Direction
* Perspektywa Harry'ego*

Musieliśmy wrócić do domu. Wolałem tam zostać przy niej, ale nie mogłem. Martwiłem się o nią. Co ją podkusiło na to? Czemu ona wsiadła do tego auta? Chciałem być przy niej. Czemu musiało jej się to przytrafić. A co z tańcem? Przecież dla niej to coś ważnego. Tyle pytań się na suwało, ale nie mogłem na nie odpowiedzieć. Siedziałem właśnie w salonie i mi się przypomniało, że nie powiadomiliśmy jej ciotki. Postanowiłem ją powiadomić jutro jak będę w szpitalu. Poszedłem się położyć, ale nie mogłem zasnąć. Myślałem o niej. Zanim się obejrzałem była już 4 nad razem. Zasnąłem. Obudziłem się po ósmej. Odrazy wstałem i się przebrałem. Zszedłem na dół. W kuchni byli już wszyscy.
- Gdzie idziesz?- Spytał się Liam,
- Do Demi jadę.- Odpowiedziałem robiąc sobie kawę.
- Spałeś?- Zapytał się Zayn.
- Może jakieś 4 godziny.
- Musisz odpocząć.- Powiedział Niall.
- Odpocznę gdy ona wróci do zdrowia.- Powiedziałem i wziąłem łyk kawy.
- Demi wolałaby abyś został w domu.- Stwierdził Louis.
- Ale leży w szpitalu. Jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi. Chce być przy niej.- Powiedziałem odkładając kawę i kierując się w stronę wyjścia. Pojechałem do szpitala. Wszedłem na odział gdzie ona leżała. Poszedłem do jej sali, a tam była jej ciocia. Przez szybę widziałem, że druga pielęgniarka ją uspokaja. Wszedłem na sale.
- Dzień Dobry.- Powiedziałem cicho.
- Harry co jej się stało?- Zapytała zapłakana kobieta.
- Miała...Miała wypadek.- Odpowiedziałem.
- Co?! Jak?! Myślałam, że będzie z wami bezpieczna.- Powiedziała.
- Przepraszam, że panią zawiodłem.- Powiedziałem i usiadłem na krześle.
- Jeśli ona się nie wybudzi to Harry ja nie ręczę za siebie.- Powiedziała.
- Rozumiem panią, ale ona wyjdzie z tego. Ja to wiem.- Powiedziałem.
- Kate musimy iść.- Powiedziała jej koleżanka.
- Dobrze.- Wyszły z sali. Siedziałem teraz sam z Demi. Była nadal nie przytomna. Modliłem się oto aby wyszła z tego.
- Hej księżniczko.- Powiedziałem lekko uśmiechając się przez łzy.- Przepraszam Cię, że nie mogłem być przy tobie, że cię zawiodłem. Czemu tam poszłaś?- Spytałem. Myślałem, że mi odpowie.- Wiesz co? Jak się obudzisz to dostaniesz taki wielki bukiet kwiatów ode mnie.- Chwyciłem jej dłoń.- Pamiętasz jak
tańczyliśmy w deszczu? Powtórzymy to jeszcze. Obiecuję. A pamiętasz noc pod gwiazdami? Myślałem wtedy jak taka osoba jak ty może być tak silna. No właśnie księżniczko jesteś silna. Dasz radę. Wierze w Ciebie.- Po policzkach spływały mi łzy. Moja księżniczka leży w szpitalu. Po chwili przyszedł lekarz.
- Doktorze jak ona się czuję?- Zapytałem.
- Mniej my nadzieję, że z tego wyjdzie.- Powiedział zapisując coś. Ja opadłem na krzesło i pogłaskałem jej czoło moją ręką.
- Wyjdzie z tego.- Powiedziałem.- Ona jest silna.- Dodałem i spojrzałem na lekarza.
- Obyś miał rację.- Poklepał mnie w ramię i wyszedł. Co jakiś czas przychodziły pielęgniarki i podawały jej coś w kroplówki. Również co jakiś czas przychodziła jej ciocia.
- Ona z tego wyjdzie.- Powiedziałem w pewnym momencie nie odwracając oczu w Demi.
- Wierze Ci. Demi to silna dziewczyna.- Odpowiedziała.
- Przepraszam panią. To nie powinno się zdarzyć.
- Masz rację nie powinno, ale czasu nie cofniemy. Teraz tylko musimy czekać aż się wybudzi.- Powiedziała wychodząc. Siedziałem przy niej cały dzień. Aż w końcu musieli mnie wyrzucić z jej sali. Nie chciałem, ale jednak przepisy to przepisy.

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 29


18 października 2013 rok. 
Tor wyścigowy. 

Wystartowaliśmy. Gdy chłopacy wyrównywali zobaczyłam, że z przeciwnikiem Chrisa jedzie Demi. Czy jej już kompletnie odbiło ?! Przecież to nie jest sport dla niej. A jeszcze lepiej, że jedzie z wrogiem Chrisa, a on obiecał sobie, że coś mu zrobi w czasie dzisiejszego wyścigu. Gdy mój kolego wyprzedzał przeciwnika zaczął go spychać na mur i barierki. 

- Przestań ! - krzyknęłam ze strachem o przyjaciółkę. 

- Po czyjej stronie jesteś mojej czy jego ? - spytał zły i nadal go spychał. 

- Z nim jedzie moja przyjaciółka !! - krzyczałam, a łzy same mi się lały z oczu. Chris mnie nie posłuchał i dokonał swojego. Wiedziałam, że na pewno coś się stało Demi. On zawrócił i zaparkował obok rozbitego auta. Kierowca wysiadł sam, ale Demi nie. Chris dopiero teraz uświadomił sobie co zrobił i szybko dzwonił po karetkę. Na szczęście szybko przyjechali i wyciągnęli Demi z rozbitego auta. Zobaczyłam ją gdy nieśli ją na noszach. Była cała we krwi. Wsiedli z nią do karetki i na szczęście pozwolili mi z nią jechać. Usiadłam na krzesełku nie daleko drzwi i widziałam jak ratują Demi. Wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do  Harry 'ego. Musiał wiedzieć co się stało. Szybko odebrał. 

- Tak ? - spytał trochę zaspanym głosem. 

- Harry ja i Demi nie wrócimy dziś do domu - powiedziałam płacząc. 

- Co się stało ?! - był przestraszony. Słyszałam to w jego głosie. 

- Demi miała wypadek. Jedziemy do szpitala. Wszystko ci wytłumaczę jak się spotkamy. - powiedziałam ocierając łzy. 

- Już jadę - powiedział i się rozłączył. Schowałam telefon do kieszeni i widziałam jak tamują krwawienie. Szybko dojechaliśmy do szpitala i szybko wzięli moja przyjaciółkę na oddział. Siedziałam przed nim i czekałam. Trochę to trwało. Lekarze nadal nie wychodzili, a Harry i Lou już zdążyli przyjechać. Usiedli tak, że byłam między nimi. Louis chciał mnie przytulić, ale mu nie pozwoliłam. 

- Nie dotykaj mnie ! - krzyknęłam, a on się zdziwił, bo przecież cały czas od tamtego zdarzenia nie dałam mu się dotknąć, ani nie rozmawialiśmy ze sobą. 

- Czemu Demi tam leży ? - spytał Harry cały przestraszony. 

- No.... no bo ja chodziłam na wyścigi, a ona poszła za mną... - nie skończyłam, bo zaczęłam płakać jak małe dziecko. 

- Viola uspokój się i powiedz mi co się dalej stało. - powiedział Harry. 

- No i ja wsiadłam do auta z moim kolegą, a ona do auta przeciwnika i mój kolega, chciał ich zepchnąć z toru, a ja go powstrzymywałam, ale dobił swojego no i przeze mnie Demi tam teraz leży - powiedziałam płacząc. Podciągnęłam nogi do brody i schowałam twarz w kolana. 

- Jezu... co ja podkusiło do tego wyścigu ? - zapytał sam siebie Harry. 

-  To moja wina. Gdybym ja tam nie poszła to ona by była teraz cała i zdrowa. - powiedziałam nadal płacząc, a Harry mnie przytulił. - To ja powinnam być teraz na jej miejscu. Ona nie zasługuje na te męczarnie - powiedziałam nadal płacząc. Słyszałam, że Hazza też płacze. Po chwili z oddziału wyszli lekarze prowadzący łóżko na którym leżała Demi  i prowadzili ją na salę. Poszliśmy za nimi, a Harry próbował wyciągnąć od nich jakieś informacje i mu się to udało. Okazało się, że to nie jest nic takiego tylko ma trochę skaleczeń, złamaną nogę i oczywiście jest w śpiączce. Bałam się o nią bardzo. Zakręciło mi się trochę w głowie bałam się, że zaraz i ja będę tu leżeć. Lekarze nie pozwolili nam wejść dziś do Demi więc musieliśmy jechać do domu. 

-----*-----
Przepraszam was bardzo, że dopiero teraz dodaję... Mam nadzieję, że mi wybaczycie : ) I liczę na to, że wyrazicie swoje zdanie w komentarzu : )