niedziela, 22 września 2013

Rozdział 8


16 września
Miejsce próby

Skończyłyśmy śpiewać, a reszta nam klaskała. Usiadłyśmy na nasze miejsca i przysłuchiwałyśmy się innym. Po chwili zadzwonił do mnie telefon.
- Zaraz przyjdę.- Powiedziałam do Violetty
- Ok.- Odpowiedziała. Ja wyszłam z sali i stanęłam przed budynkiem.
- Hallo?- Powiedziałam do słuchawki.- O hej tak po próbie przyjadę do domu.- Powiedziałam.- Nie ma sprawy.- Powiedziałam.- Pa.- Rozłączyłam się i obracając się w stronę drzwi wpadłam na Hazze.
- No widzę, że ciągle na siebie wpadamy.- Uśmiechnął się ukazując przy tym swoje dołeczki.
- No może trochę.- Uśmiechnęła się.
- Wiec co robisz po próbach?- Zapytał.
- Jadę do domu pomóc...- Nie dokończyłam bo przerwał mi Harry.
- Będę mógł pomóc Tobie?- Zapytał.
- Jeśli będziesz chciał.- Uśmiechnęłam się wchodząc do budynku.
- No pewnie.- Powiedział idąc za mną. Doszliśmy do sali. Ja zajęłam miejsce koło Violetty, a Harry koło reszty chłopaków. Do końca próby została nam nie cała godzina. Gdy wszyscy już skończyli śpiewać chłopaki nam jeszcze doradzili, a następnie zaczęliśmy wszyscy zbierać.
- Gotowa?- Zapytał Harry.
- Mhm raczej tak.- Powiedziałam.- Tylko powiem Violettcie, że wracam z Tobą.- Uśmiechnęłam się i poszłam do dziewczyny.
- Violetta mnie Harry podwiezie.- Powiedziałam.
- A no ok. Ja muszę z Lou porozmawiać.- Powiedziała.- To pa.- Dodała.
- Pa.- Powiedziałam i ruszyłam w stronę Hazzy. Oboje skierowaliśmy się do jego auta i po 30  minutach byliśmy już u mnie.
- Wejdź.- Powiedziałam otwierając drzwi od domu.
- Dziękuję.- Powiedział wchodząc.
- Ooo dzień dobry.- Powiedziała ciocia.
- Dzień dobry.- Powiedział Harry.
- Demi wszystko ci zapisałam na kartce bo śpieszę się do pracy. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze.- Te słowa skierowała do Hazzy.
- Też mam taką nadzieję.- Powiedział.
- To ja idę na autobus.- Powiedziała.
- Może panią podwiozę bo przyjechałem autem.- Zaproponował.
- A to nie będzie kłopot?- Spytała się ciocia.
- Nie skądże.- Powiedział Harry.
- Byłam bym wdzięczna.- Uśmiechnęła się ciepło kobieta.
- Nie ma problemu. Chodźmy.- Powiedział Harry. Oni wyszli, a ja zaczęłam wykonywać rzeczy z listy. Po jakiś 40 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć.
- Można?- Zapytał się chłopak o zielonych oczach.
- Jasne.- Uśmiechnęłam się robiąc mu miejsce w przejściu.
- Dziękuję.- Powiedział.- Więc co robimy?- Zapytał się.
- Zostało mi jeszcze posprzątanie mojego pokoju więc musimy iść do mnie.- Powiedziałam kierując się do swojego pokoju. Harry szedł za mną. Weszliśmy do niego.
- Siadaj.- Powiedziałam pokazując mu ręką krzesło.
- Dziękuję. Masz bardzo miłą mamę.- Powiedział uśmiechając się przy tym.
- To nie moja mama.- Powiedziałam przerywając zaścielania łóżka.- Moja mam zmarła przy porodzie.- Powiedziałam siadając na łóżku. Harry momentalnie usiadł koło mnie.
- Przepraszam ja nie wiedziałem.- Powiedział obejmując mnie ręką.
- Nic nie szkodzi.
- A tata? - Zapytał nie pewnie.
- Też nie żyję.- Powiedziałam, a po moim policzku spłynęła łza.- Przepraszam cię, ale nie chce o tym mówić.- Dodała.
- Rozumiem.-Powiedział. Gdy skończyłam sprzątać pokój poszliśmy do salonu.
- Chodź.- Powiedziałam spoglądając na chłopaka.
- Gdzie?- Zapytał.
- Zobaczysz.- Powiedziałam ubierając płaszczyk. On ubrał buty i bluzę i wyszliśmy z domu. Kierowałam nas do parku. Gdzie znajdował się mój ulubiony plac zabaw. Jak już doszliśmy zatrzymałam nas przed nim.
- Plac zabaw?- Zapytał.
- Tak.- Powiedziałam idąc w stronę karuzeli. Zaczęłam się kręcić. Śmiałam się przy tym jak nigdy. Po chwili dołączył do mnie Harry i kręciliśmy się razem. Gdy nam się karuzela znudziła poszliśmy usiąść na huśtawki. Patrzyliśmy się na siebie jak jakaś zakochana para. Mimo, że nią nie byliśmy. Uśmiechałam się do niego samo czynnie.
- Późno się robi.- Powiedziałam.
- Chcesz już iść?- Zapytał z troską.
- Nie. Ciocia i tak wróci nad ranem.- Powiedziałam. Spojrzałam na niego, a on się uśmiechał. Ja wstałam z huśtawki, a on spoglądał co robię.- Berek!.- Krzyknęłam klepiąc go w ramię, a następnie uciekając. On ze skoczył z huśtawki zaczął mnie gonić. Po chwili złapał mnie w pasie mówiąc mi szeptem do ucha.
- Teraz ty gonisz.- Puścił mnie i teraz ja go goniłam. Gdy chciałam go już klepnąć to się na niego przewróciłam. Razem upadliśmy na trawnik. Ja leżałam na nim śmiejąc się jak małe dziecko. Po czym położyłam się koło niego i razem patrzyliśmy w niebo. Może go dobrze nie znała, ale czułam, że mogę mu zaufać.
- Mój tata zginął w wypadku samochodowym gdy miałam siedem lat.- Powiedziałam zamykając przy tym oczy. - Byłam wtedy na pół koloniach. Nie chciałam tam być więc opiekun zadzwonił po tatę. On jechał po mnie, ale wtedy strasznie padało. Tata nie wyrobił na łuku i wpadł w poślizg. Wypadł z drogi i z całej siły uderzył w drzewo. Śmierć nastąpiła na miejscu.- Po moim poliku spłynęła łza.- Na następny dzień przyjechała właśnie moja ciocia, która się mną teraz zajmuję. Podeszła do mnie zapłakana i wtedy się dowiedziałam. Ona mnie przygarnęła do siebie i się mną zajęła.- Powiedziałam.
- Nie musiałaś mi tego mówić jak nie chciałaś.- Powiedział Harry. Spojrzałam na niego i widać było, że powstrzymuję się od łez.
- Wiem, ale po czułam, że mogę ci zaufać.- Uśmiechnęłam się lekko przez łzy.
- Chcesz wracać?- Zapytał.
- Przy tobie czuję się bezpiecznie.- Powiedziałam tuląc się do niego. Leżeliśmy na trawie wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. Do domu dopiero wróciłam koło pierwszej w nocy. Czyli jednak zakochałam się w nim.


 

2 komentarze:

  1. tam tam tam ZAKOCHANA PARA ! ;DD
    Omom lubię już tę parkę ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. SUper, meeega rozdział. Nie mogę się doczekać next'a <3

    OdpowiedzUsuń